Publicysta Tomasz Lis zorganizował relację live z marszu 4 czerwca. W plenerowym studiu w centrum Warszawy opowiadał, co aktualnie dzieje się w stolicy, a także rozmawiał z zaproszonymi gośćmi.
Na rozmowę do Lisa przyszli prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz oraz poseł KO Paweł Kowal. – Na pewno wlewa nadzieję ta liczba ludzi, którzy przyjechali z bardzo różnych miejsc Polki. Mijałam flagi z całego kraju. To jest dzisiaj największa siła tego marszu – wlanie wiary i nadziei w to, że Polska może być taka, o której wielu marzy. Ale nadal mamy zadanie. Polega ono na tym, żeby przekonać tych, którzy jeszcze nie mają wiary albo nie chodzą głosować, bo to jest dzisiaj najważniejsze – mówiła włodarz Gdańska.
Pół miliona uczestników?
Swoją opinią nt. marszu podzielił się też poseł KO Paweł Kowal. – Dzisiaj nikt nie zaprzeczy, że było pół miliona. To była największa demonstracja w sprawie politycznej w historii Polski. Warto złapać ten moment i patos tego momentu. Na naszych oczach ruszyła autostrada do zmiany władzy. Do zmiany władzy, która jest autorytarna, która przyjęła ostatnio ruskie ustawy, w których chce zapewnić sobie zwycięstwo niezależnie od tego, czy ludzie będą ją popierali. Tu ludzie pokazali. Myśmy na tym marszu byli, zdążyliśmy wrócić, a marsz ciągle idzie – zachwycał się parlamentarzysta.
Lis spytał polityka, czy końcowe wystąpienie Tuska było wystąpieniem przywódcy narodu. – Kluczowe miejsce, czyli Plac Zamkowy, w tle Zamek Królewski. (...) Było widać, że Tusk jest skrępowany patosem sytuacji, w której się znalazł. To wszystko jest bardzo na poważnie. te cztery punkty – że trzeba wygrać, trzeba rozliczyć, trzeba wynagrodzić krzywdy i trzeba połączyć naród na nowo to jest coś nowego Tomasz Lis stwierdził natomiast, że wystąpienie lider PO wyglądało jak "wariant kościuszkowski"
– Przypominanie wagi daty 4 czerwca 1989 r., kiedy obywatele zrozumieli, że mają moc, jest nadal bardzo ważne. Dziś w Gdańsku zorganizowaliśmy oglądanie marszu w trzech różnych kanałach TV – stwierdziła Aleksandra Dulkiewicz. – Najważniejsze jest, żeby wiarę w zwycięstwo podtrzymać na najbliższe cztery miesiące – dodała. Prezydent Gdańska wskazała, że dlatego jest na marszu w Warszawie, ponieważ środków na to, aby np. naprawiać drogi w swoim mieście.
Czytaj też:
Macierewicz: Wybory z 4 czerwca nie miały nic wspólnego z demokracją