4 czerwca 1989 r. odbyły się wybory parlamentarne (tzw. wybory czerwcowe, wybory kontraktowe). Przeprowadzone je na zasadach uzgodnionych w trakcie rozmów Okrągłego Stołu. W ich wyniku wybranych zostało 460 posłów na Sejm PRL oraz 100 senatorów do nowo utworzonego Senatu PRL.
Z kolei 4 czerwca 1992 r. minister spraw wewnętrznych rządu Jana Olszewskiego, Antoni Macierewicz, przedstawił Sejmowi RP nazwiska 64 osób, które współpracowały z komunistyczną bezpieką. Figurowali na niej członkowie rządu, posłowie i senatorzy. Chęć ujawnienia tych danych opinii publicznej doprowadziła do obalenia gabinetu Olszewskiego, w czym jedną z decydujących ról odegrał ówczesny prezydent Lech Wałęsa. W całej operacji brał też udział Donald Tusk jako przewodniczący KLD. Do dziś tamte wydarzenia noszą miano "nocnej zmiany".
Macierewicz: Zamach na demokrację
"Wybory z 4 czerwca nie miały nic wspólnego z demokracją. Była to realizacja układu, na którego czele stał zbrodniarz Jaruzelski, a który gwarantował członkom PZPR większość miejsc w Sejmie. Nie jest to data zwycięstwa demokracji, lecz data zwycięstwa komunistów nad demokracją" – skomentował na Twitterze marszałek-senior Antoni Macierewicz."Wydarzenia z 4 czerwca 1992 były ponownym zamachem komunistów na demokrację. Obalono pierwszy rząd wybrany w prawdziwie wolnych wyborach, który dążył do ograniczenia wpływów Rosji i przeprowadzenia lustracji. Dziś ci sami politycy, którzy nie dopuścili do dekomunizacji, sprzeciwiają się badaniu rosyjskich wpływów w Polsce. Walczą z formacją niepodległościową, która kontynuuje pracę rozpoczętą przez rząd Olszewskiego. To oni pójdą dziś ulicami Warszawy" – stwierdził polityk PiS, nawiązując do manifestacji zorganizowanej przez PO.
Czytaj też:
Budka: Rządzący są pogrążeni w smutku. Oni naprawdę się was boją