We wtorek premier Mateusz Morawiecki wspólnie z minister finansów oraz minister rodziny i polityki społecznej przedstawili ustalenia powzięte na ostatnim posiedzeniu Rady Ministrów. Najważniejszą informacją jest propozycja rządu podniesienia płacy minimalnej do poziomu powyżej 4 tys. złotych.
Płaca minimalna w górę
Jak powiedział premier, jest to kolejna spełniona obietnica złożona Polakom. Morawiecki przekonywał, że jego gabinet realizuje politykę zrównoważonego rozwoju oraz zbudował "solidny fundament pod mocny wzrost gospodarczy".
– W Polsce opłaca się pracować. To przekłada się na wzrost aktywności zawodowej. Płaca minimalna od 1 lipca wzrośnie do 3600 zł brutto, natomiast po 2024 r. może przekroczyć 4000 tysiące [brutto - przyp. red.]. To jeszcze zależy od tego jak ułoży się dialog społeczny – powiedział Morawiecki i dodał, że jego rząd będzie "działać dalej dla dobra ludzi pracy".
– Zrobimy wszystko, żeby wynagrodzenia Polaków jak najszybciej rosły. Jestem przekonany, że założenia, które przyjęliśmy, będą przyczyniały się do dobrego wzrostu gospodarczego, który będzie służył ludziom – przekonywał premier.
PKB i inflacja
Polityk podkreślił, że podjęte we wtorek decyzji podkreślają wiarygodność Zjednoczonej Prawicy, która "nie schodzi z obranej drogi".
– Chcemy aby wynagrodzenia Polaków były jak najwyższe, konkurencyjność gospodarki była wysoka, a finanse publiczne były stabilne – powiedział premier.
Z kolei minister finansów Magdalena Rzeczkowska poinformowała, że w przyszłym oku przewidywany wzrost gospodarczy ma wynieść 3 proc. Odnosząc się do poziomu inflacji, szefowa resortu finansów wskazała, że powinna ona wciąż spadać, a pod koniec roku osiągnąć poziom jednocyfrowy.
Marlena Maląg, minister rodzin i polityki społecznej wskazała, że w przyszłym roku renty i emerytury powinny zostać zwaloryzowane na poziomie 12,3 proc. Koszt tej operacji, łącznie z 13. i 14. emeryturą, ma wynieść ponad 43 mld złotych.
Czytaj też:
Morawiecki: To mogę obiecać, jeśli wyborcy nam ponownie zaufająCzytaj też:
"Warszawka przez lata mówiła". Premier uderza w PO