TOMASZ D. KOLANEK: Można odnieść wrażenie, że temat zainstalowania w polskich szkołach ideologii gender/LGBT i „nowoczesnej edukacji seksualnej” według standardów WHO zszedł w ostatnim czasie na dalszy plan. Czy środowiska lansujące seksualizację polskich dzieci odpuściły, bo widzą, że nie są w stanie niczego konkretnego zdziałać, czy też mamy do czynienia z ciszą przed burzą?
BARBARA NOWAK: Środowiska LGBT nie odpuściły ani na chwilę, jedynie zmieniły sposób działania. Mają ogromne pieniądze z potężnych fundacji, chociażby Sorosa, oraz wsparcie polityczne agend Unii Europejskiej. Opłacane przez nich rzesze ludzi promują postulaty LGBT w Internecie, w licznych akcjach, wydarzeniach, programach realizowanych w kulturze – i to w każdej dziedzinie sztuki. Kiedy zrobiło się głośno o organizacjach pozarządowych wchodzących z programem permisywnej edukacji seksualnej według standardów WHO – czyli sztucznie rozbudzającej zainteresowanie seksem od najmłodszych lat – promujących eksperymentowanie z własną seksualnością, dyrektorzy szkół, nauczyciele i rodzice stali się bardzo uważni, pilnowali, aby dzieci nie miały kontaktu z niszczącymi treściami. Było to tym łatwiejsze, że prawo oświatowe daje odpowiednie narzędzia do skutecznego zadbania o bezpieczeństwo dzieci. Trzeba tylko chcieć z nich skorzystać.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.