Giertych tragiczny
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Giertych tragiczny

Dodano: 
Mec. Roman Giertych
Mec. Roman Giertych Źródło: PAP / Rafał Guz
Opozycja znacznie lepiej by wyszła na tym, gdyby Tusk, zamiast brać Giertycha na listę wyborczą za cenę wymuszenia na nim poddania partyjnej dyscyplinie, posłuchał był swego czasu jego rad

Po roku 2007 Roman Giertych zrobił wiele, żeby zostać zaakceptowanym w kręgach lewicowo-liberalnych. Trzeba jednak mu przyznać, że, aż do niedawna, nie wszystko: nie posunął się do złożenia samokrytyki, odcięcia od ojca i dziadka (choć od Romana Dmowskiego już tak) i nawrócenia się na progresywizm. Faktem jest, że nie odchodząc od narodowo-katolickich poglądów, nie deklarował ich też w ostatnich latach, po prostu milczał na temat imponderabiliów, skupiając się na agregowaniu nienawiści wobec PiS i Kaczyńskiego. Najwyraźniej liczył, że jeśli będzie dla liberalnej lewicy i osobiście dla Donalda Tuska użyteczny, to dostanie immunitet na popieranie ich z pozycji „faszystowskich”. Były szef Młodzieży Wszechpolskiej zupełnie nie zrozumiał, jakie są cele i metody działania polityka, którego reprezentował w sądzie i na którym zawiesił wszystkie swoje nadzieje, ani jak funkcjonuje środowisko, do którego aspirował.

Peowski Wallenrod

Z dzisiejszego punktu widzenia szanse na zrealizowanie planu wejścia do establishmentu miał Giertych bardzo krótko: podczas chaosu, który zapanował wskutek rozpadu koalicji PiS z Samoobroną i LPR, gdy starał się o stworzenie rządu „wszyscy przeciwko PiS”, od SLD do niego i Leppera, jako kandydata na „ponadpartyjnego” premiera wysuwając byłego prokuratora Janusza Kaczmarka. Większość lewicowo-liberalnych elit była skłonna się na to zgodzić – żyły one wtedy w przekonaniu, że PiS wygra przyśpieszone wybory i jedynym ratunkiem jest trwać do końca kadencji, wykorzystując pozostały czas do „zatłuczenia” Kaczyńskiego komisjami śledczymi.

Artykuł został opublikowany w 37/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także