Zatrważająca nieudolność PKW (i całego Krajowego Biura Wyborczego) nie martwiłaby mnie w ogóle, gdyby Polska była normalnym krajem. Co to takiego normalny kraj? Taki, w którym największy nawet błąd jednego urzędu, największa katastrofa wynikająca z jednostkowej indolencji,
Z czasowego przyćmienia umysłu, czasem nawet korupcji lub ze złej woli, mogą zostać szybko naprawione, bo istnieje system, który jest w stanie efekty takiego pojedynczego horroru naprawić. Po krytycznym wyjątku system powraca do normalności. W Polsce jest inaczej – katastrofa jest normą i to jest prawdziwy powód do bicia na alarm. Fala kulminacyjna nieudolności, głupoty, marnotrawstwa publicznych pieniędzy oraz karygodnej beztroski przekroczyła wszelkie stany alarmowe i nie widać, co mogłoby ją zatrzymać. Raz jeszcze najlepszym podsumowaniem jest nieśmiertelny cytat ze Stefana Kisielewskiego: „To nie kryzys, to rezultat". (...)