W wyniku ataku śmierć poniosło co najmniej 70 cywilów, w większości dzieci, a ok. 200 osób zostało rannych.
Zdaniem rzecznika prasowego izraelskiej armii, Hamas dopuścił się prowokacji. – Kiedy odwołamy się do logiki i pomyślimy, kto mógłby skorzystać na tych okropnych obrazach dzieci i cywilów, którzy ewakuowali się na południe Strefy Gazy, a potem zginęli, to dochodzimy do wniosku, że zależałoby na tym tylko jednej organizacji, czyli Hamasowi – powiedział Jonathan Conricus. I określił bojowników radykalnego palestyńskiego ruchu mianem "podludzi".
Wcześniej Hamas przekazał, że samochody przewożące uchodźców z miasta Gaza zostały ostrzelane na trasie wiodącej w stronę granicy z Egiptem.
Wojna w Izraelu
Napięcia na Bliskim Wschodzie ponownie wzrosły 7 października, kiedy bojownicy radykalnego palestyńskiego ruchu Hamas przeprowadzili niespodziewany atak ze Strefy Gazy na terytorium Izraela. Hamas oświadczył, że to reakcja na agresywne działania władz izraelskich przeciwko meczetowi Al-Aksa na Starym Mieście w Jerozolimie.
W odpowiedzi Izrael ogłosił całkowitą blokadę Strefy Gazy i zaczął przeprowadzać ataki rakietowe na Gazę, a także niektóre dzielnice Libanu i Syrii. Do starć dochodzi również na zachodnim brzegu rzeki Jordan.
W ostatnią sobotę premier Benjamin Netanjahu wygłosił orędzie. Polityk zapowiedział kontynuację wojny i zniszczenie Hamasu. – Zapewniamy, że wojna będzie kontynuowana. Do Izraela nadchodzi więcej broni i amunicji. Zniszczymy Hamas i zwyciężymy – oświadczył Netanjahu w telewizyjnym wystąpieniu, wygłoszonym tuż po rozpoczęciu szabatu. – Nigdy nie przebaczymy i nie zapomnimy okrucieństw, których dopuścili się nasi wrogowie – mówił szef izraelskiego rządu.
Czytaj też:
Chiny zabrały głos. Stanowczy komunikat do władz IzraelaCzytaj też:
Izrael – Palestyna. Korzenie problemu i możliwa eskalacja