Walka o normalność vs. walka z normalnością

Walka o normalność vs. walka z normalnością

Dodano: 
Paweł Lisicki otwiera konferencję "Wolność sumienia i ideologia LGBT”
Paweł Lisicki otwiera konferencję "Wolność sumienia i ideologia LGBT” Źródło: ArsLumen.pl, zdj. Piotr Woźniakiewicz
12 października w Warszawie odbyła się konferencja „Wolność sumienia i ideologia LGBT” zorganizowana przez Fundację Strażnik Pamięci, której patronem medialnym był tygodnik „Do Rzeczy”.

Wydarzenie zostało podzielone na cztery panele dyskusyjne, które poprzedziła rozmowa Tomasza D. Kolanka (PCh24.pl) z redaktorem naczelnym tygodnika „Do Rzeczy” Pawłem Lisickim.

Lisicki był pytany m. in. o tzw. mowę nienawiści. – Kilka dni temu zapadł wyrok, ja byłem w tej sprawie powodem. Rzecz dotyczyła zdjęcia przez YouTube dwóch filmów w 2019 roku, gdzie tłumaczyłem jak wygląda katolickie podejście do kwestii homoseksualizmu, LGBT etc. YouTube to zdjął, ja tę decyzję zaskarżyłem wnosząc powództwo do sądu cywilnego. Chodziło o ochronę moich dóbr osobistych i o prawo wypowiedzi. Sąd odrzucił to powództwo. Najciekawsze było uzasadnienie. W zasadzie sędzia oparła się na twierdzeniu, że istnieje w polskim prawie coś takiego jak „mowa nienawiści”. Chociaż jest ona niezdefiniowana, to rzekomo wynika z innych przepisów. Potem w tym samym swoim ustnym uzasadnieniu zdaniu stwierdziła „mimo braku definicji mowy nienawiści” itd. Odwołując się najpierw do pojęcia, które rzekomo istnieje później sama mówiła, że ono nie istnieje – tłumaczył.

Paweł Lisicki otwiera konferencję "Wolność sumienia i ideologia LGBT”

Potem w tym swoim dalszym uzasadnieniu, odwołując się do mojego wcześniejszego zeznania powiedziała: „Pan jest redaktorem naczelnym Do Rzeczy, a Pan mówi całkiem od rzeczy”. Tak wyglądają jak widać obecnie polskie sądy. Ja oczywiście miałem na końcu języka odpowiedź, ale chwilowo milczałem. Może będzie taka okazja, ponieważ spróbujemy się od tego wyroku odwołać, a gdybym powiedział, co myślę o pani sędzi, to mogę w zasadzie skończyć o pomysłem o drugiej instancji – dodał publicysta.

Lisicki odniósł się również do obaw Tomasza Kolanka, który prowadził z nim rozmowę, o to, że algorytmy YouTube tym razem również zadziałają i transmisja konferencji „Wolność sumienia i ideologia LGBT” zostanie zdjęta i zablokowana. – To, co może nam grozić, to na razie jeszcze demonetyzacja. To jest najczęstszy sposób, jakim posługuje się YouTube, gdy jakaś treść mu się nie podoba, a z definicji wszystkie treści podważające, czy negatywnie wpływające na mniejszości seksualne mogą powodować to, że takie programy będą demonetyzowane. To jeszcze nie jest ten etap, kiedy się je całkowicie zdejmuje i to jeszcze nie jest ten etap, kiedy się komuś zamyka usta, przynajmniej u nas w Polsce – podkreślił.

Na koniec Lisicki przywołał sprawę ze Szwajcarii, gdzie pisarz Alain Soral został skazany na 60 dni więzienia za to, że określił swoją interlokutorkę mianem „grubej lesbijki”. – Szwajcaria to nie jest państwo, które zwykle szafuje tego typu karami nawet za znacznie poważniejsze sprawy, a tu chodziło co najwyżej o być może niemądrą wypowiedź. (…) Dlaczego to było możliwe w Szwajcarii? Ponieważ w 2020 roku odbyło się tam referendum dotyczące kwestii czy wprowadzać do prawodawstwa mowę nienawiści, ponieważ w oczywisty sposób to określenie, co doskonale widać w innych państwach, jest instrumentem pozwalającym zamykać ludziom usta i jest wykorzystywane przez środowiska lewicowo-radykalne, żeby takie debaty jak nasza w ogóle nie mogły się odbywać – podsumował redaktor naczelny „Do Rzeczy”.

„To przychodzi z zewnątrz”

Po tym wprowadzeniu odbył się pierwszy panel dyskusyjny pt. „Rewolucyjne przyspieszenie. Kto i dlaczego chce narzucić Polsce agendę LGBT?”, w którym udział wzięli: Rafał A. Ziemkiewicz (tygodnik „Do Rzeczy”), Marek Jurek (Marszałek Sejmu V Kadencji) oraz dr Wojciech Golonka (Instytut Dziedzictwa Europejskiego Andegavenum).

Marek Jurek podkreślił, że owe przyspieszenie, jeśli chodzi o realizację "tęczowej agendy" to nie jest kwestia kilku ostatnich lat. – Kiedy kierowałem Sejmem, a było to 17 lat temu, zaprosiłem pastora zielonoświątkowego ze Szwecji Ake Greena. Zacytował on pierwszy rozdział Listu do Rzymian, gdzie św. Paweł opisuje erupcję homoseksualizmu jako szczególny objaw kryzysu ówczesnego świata. Zrobił to w kontekście krytyki ustaw o partnerstwach, o nadawaniu statusu prawnego relacjom homoseksualnym w Szwecji i miał za to proces. Dlaczego się tak dzieje? Z prostego powodu. De Maistre już 200 lat temu mówił, że rewolucja francuska zapoczątkowała rozpad społeczeństwa. Oczywiście ten rozpad postępuje powoli, ale jeśli odrzucamy paradygmat chrześcijański, paradygmat Dekalogu, np. rodzinę jako wartość, monogamię nie tylko jako fakt, ale jako kompleks zasad moralnych i wartości społecznych, które ją wspierają itd. począwszy od tego, że monogamia nie odnosi się do przypadkowego związku jakichkolwiek dwóch osób, tylko kobiety mężczyzny w związku trwałym. Jeśli to odrzucimy, jeżeli stwierdzimy, że jest to forma kultury opresyjnej, że jest to rozstrzygnięcie arbitralne, to w konsekwentny sposób pojawia się i wyłania nowa etyka. Unia Europejska jest organem tej rewolucji. Ona jest teatrem tego kryzysu cywilizacji europejskiej, który w politycznym wymiarze polegał na tym, że kultura skrajnej lewicy została najpierw przyjęta przez socjaldemokrację, potem przez partie liberalne, a na końcu została przyjęta w zachodniej Europie przez tzw. centro-prawicę. Na przykład: podstawowe instytucje homoseksualne w Wielkiej Brytanii wprowadził rząd Cameroona – wyjaśnił Marszałek Sejmu V kadencji.

Następnie głos zabrał dr Wojciech Golonka, który starał się wskazać „głębsze ośrodki decyzyjne” rewolucji LGBT. – Z jednej strony mamy do czynienia ze zjawiskiem, które jest psychologicznie zrozumiałe, że grupa mniejszościowa, która żyje w sposób, jaki możemy uważać za zdeprawowany, chce być traktowana jako w pełni cnotliwa i w związku z tym domaga się takich samych praw jak wszyscy inni. Pytanie brzmi: w jaki sposób tego typu mniejszość jest w stanie mieć oddziaływanie na tak uniwersalną skalę? Odpowiedź na to pytanie daje w książce „Aby On królował” Jean Ousset. Pokazał on bardzo ciekawy przypadek, a mianowicie dokumenty masonerii z XIX wieku, która mówiła wprost: „Jeżeli chcemy zaatakować Kościół i go zniszczyć, to musimy zaatakować jego punkty ostoi, a mianowicie rodzinę. Jeżeli chcemy zaatakować rodzinę musimy zdeprawować kobietę”. (...) Masoneria miała wówczas określony plan działania, czyli zaatakowanie Kościoła katolickiego poprzez rodzinę, poprzez rozbicie rodziny, poprzez deprawację kobiety. Masoneria dzisiaj nie kryje się z tym, że wszystkie prawa, tzw. prawa społecznościowe są wpierw opracowywane w lożach, a potem idą do parlamentu. Myślę, że ten wątek pewnego źródła „zbrojnego i intelektualnego ramienia rewolucji” jakim jest masoneria pozwala zrozumieć pewnego rodzaju powszechność tego działania na skalę światową – zaznaczył prezes Instytutu Dziedzictwa Europejskiego Andegavenum.

Z kolei Rafał Ziemkiewicz przywołał prowadzone od wielu lat badania Uniwersytetu w Chicago na temat ludzkiej seksualności. – Między innymi oceniają oni w nich skalę homoseksualizmu i zawsze wychodzi im, że dotyczy to od 1 do 2 proc. populacji z tym, że oni oddzielają homoseksualizm „czysty” od zachowań homoseksualnych, które teoretycznie jest w stanie podjąć każdy i to już jest kwestia kulturowa. To rzeczywiście wzrasta w tej chwili na Zachodzie no bo młodzi ludzie są bombardowani różnego rodzaju pornografią i zachętami do podejmowania tego rodzaju „eksperymentów”. Ale jeśli przyjąć nawet, że zachowania homoseksualne plus homoseksualizm to 3 proc. populacji to by znaczyło, że w Polsce jest niecałe 1,5 miliona homoseksualistów, a już takich twardych około pół miliona. Ilu z nich jest zaangażowanych w ruch LGBT? 50? I to tylko dlatego, że ogromne pieniądze przychodzą na to z Zachodu. W Polsce nie ma żadnej społeczności LGBT. Być może jest 1,5 miliona ludzi, którzy podpadają pod te hasła, ale oni nie tworzą żadnej wspólnoty. Po prostu są oni częścią polskiego społeczeństwa. I w to normalne społeczeństwo nagle wchrzania się jakiś ruch LGBT, który chce wyzwalać. To jest podstawowa rzecz. To przychodzi z zewnątrz. Ta ideologia jest tu zaszczepiana – podkreślił autor „Strollowanej rewolucji”.

Konferencja "Wolność sumienia i ideologia LGBT”

Seks-edukacja, czyli walka z rodziną od najmłodszych lat

W samo południe wystartował drugi panel dyskusyjny pt. „To nic takiego? Seks-edukacja w polskich szkołach”, w którym głos zabrali Barbara Nowak (małopolska kurator oświaty), Paweł Ozdoba (Centrum Życia i Rodziny) i dr Zbigniew Barciński (Stowarzyszenie „NATAN”).

Według Barbary Nowak seks-edukatorzy i całe środowisko działaczy LGBT marzy o tym, żeby „faktycznie seksualizować” dzieci w polskich szkołach i w związku z tym bardzo często zmieniają oni swoje zasady działania i są bardzo elastyczni. – Błędem jest myśleć, że to jest tylko kwestia wchodzenia jakichś obcych osób do szkoły i promowania na jakichś dodatkowych zajęciach. Dzisiaj to jest cała gama różnego rodzaju zajęć i działań i to bardzo skutecznych.

Kurator Nowak przywołała materiał telewizji TVN z 2012 roku, w którym pokazano lekcję na którą weszli bardzo młodzi seks-edukatorzy. – Rozłożyli wielkie płachty i zaczęli namawiać do tego, żeby kilkunastoletni uczniowie podawali pojęcia, jakie wiążą z seksem, ale nie te grzeczne, nie te wygładzone, tylko jak najbardziej ordynarne. I zaczęło się. Dzieci bardzo podniecone, bo można robić coś zakazanego, co nie jest dobre i grzeczne zaczęły pokazywać swoją wiedzę i kreatywność. Było to straszliwie paskudne, ale nikt nie miał do nich o to pretensji. Dzieci same patrzymy się na dorosłych i zastanawiały się, kiedy wreszcie ktoś zareaguje, kiedy ktoś zwróci im uwagę i powie dość. Tego nie było. Potem były kolejne ćwiczenia z prezerwatywami, z różnymi fantomami. Najbardziej charakterystyczne było to, że kiedy zaczęłam pokazywać ten film rodzicom, którzy wcześniej mówili „ważne, żeby dzieci miały nowoczesną wiedzę” byli w szoku i pytali jak można było to dzieciom pokazać. To był dopiero początek. Po 2012 roku takich sytuacji było bardzo dużo. Dzisiaj największym niebezpieczeństwem dla dzieci w naszych szkołach są działania, o których rodzice wiedzieć nie będą, bo nikt ich nie zapyta, czy można cokolwiek zrobi, bo są to działania samych nauczycieli – alarmowała małopolska kurator oświaty.

Konferencja "Wolność sumienia i ideologia LGBT”

Paweł Ozdoba przywołał nazwisko Alfreda Kinsey’a, człowieka będącego twórcą „nowoczesnej edukacji seksualnej”. W latach 50. i 60. prowadził on badania m. in. na mrówkach i na ich podstawie doszedł do wniosku, że edukacja seksualna jest bardzo potrzebna, żeby nie powiedzieć niezbędna.

– Prof. Kinsey razem ze swoim współpracownikiem, którego zapraszał na spotkania w nocy, doszli do wniosku, że skoro seksualność jest obecna w każdym wieku człowieka, skoro jest czymś dobrym i przyjemnym, skoro występuje u dzieci, to nie powinno się dokonywać żadnej społecznej czy prawnej blokady do tego, żeby edukować dzieci seksualnie i żeby one w wieku już kilku lat doświadczały seksualnej przyjemności. Opinia publiczna nie jest świadoma tego, że dzisiejszy model „nowoczesnej edukacji seksualnej” promowany przez standardy WHO jest oparty właśnie o badania Kinsey’a. Są one szeroko promowane i uznawane wciąż przez amerykańskie Stowarzyszenie Psychologów. Jest to to samo stowarzyszenie, które wykreśliło w 1992 roku homoseksualizm z listy chorób. To jest również to samo stowarzyszenie, które wyrzuciło ze struktur dr Paula Camerona, który bardzo mocno zajmował się homoseksualizmem. Mamy zatem do czynienia z bardzo poważnym przedsięwzięciem, które trwa wiele lat – relacjonował prezes Centrum Życia i Rodziny.

Jako ostatni w tym panelu głos zabrał dr Zbigniew Barciński, który zwrócił uwagę, że największym problemem w kwestii poruszanej w trakcie tej dyskusji jest samo zdefiniowanie zagrożenia. – W mojej ocenie używanie sformułowań seksualizacja, deprawacja nie nazywa istoty zagrożenia. Używanie sformułowania seks-edukacja, które jakoś kojarzymy też nie nazywa zagrożenia. W moim przekonaniu istotą zagrożenia jest coś takiego, że edukacja seksualna według standardów WHO jest edukacją antyrodzinną. Potężne antyrodzinne ostrze tej edukacji to istota zagrożenia. Gdyby tu użyć jakiejś metafory, to powiedziałbym, że edukacja seksualna odwołująca się do standardów WHO to piła łańcuchowa, która ma zniszczyć w dzieciach i młodzieży przekonanie o wartości rodziny, zdolność do złożenia rodziny i zdolność do budowy szczęśliwej rodziny. Antyrodzinność jest tutaj istotą zagrożenia – podkreślił przedstawiciel Stowarzyszenia NATAN.

„Watykan w cieniu tęczowej gwiazdy”

Trzeci panel był bez wątpienia gratką dla wszystkich sympatyków programu „Ja, Katolik. EXTRA” na antenie PCh24 TV. Wzięli w nim bowiem udział jego stali eksperci, czyli Krystian Kratiuk, Paweł Lisicki i Paweł Chmielewski.

Na początku dyskusji redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” podkreślił, że celem rewolucji również tej, która przesiąkła do Watykanu jest powstanie czegoś, co można by nazwać państwem pan-seksualnym, które powstanie na gruzach i na zniszczeniu obecnego społeczeństwa. – Bardzo ważnym elementem jest zdanie sobie sprawy, że to nie jest kwestia jakichś zwariowanych pomysłów jakiejś grupki aktywistów czy szaleńców, tylko że jest to kontynuacja walki o władzę nad światem. Więc tęczowa gwiazda to zespół instytucji państw, stowarzyszeń, osób dążących do dokonania radykalnego przewrotu społecznego, takiego żeby zanegować tę rzeczywistość, w której żyjemy. Im bardziej neguje się rzeczywistość tym więcej trzeba mieć władzy, żeby to dokonać. Ta opowieść sięga korzeniami do samego powstania świata, czyli tego, co zostało opisane w Księdze Rodzaju. Bóg stwarza świat, ponieważ jest Wszechmocny. Rewolucja jest swego rodzaju małpowaniem tej Boskiej kreacji, tylko w nowy sposób. Stąd potrzeba władzy, żeby to co istnieje całkowicie najpierw zniszczyć, a potem wznieść od samego początku. To jest to dążenie do opanowania świata i narzucenia mu swojej wizji. Ta władza jest tym większa im większy opór stawia rzeczywistość. To jest ta "tęczowa gwiazda". Gdzie jej szukać w Watykanie? Przede wszystkim wśród tych, którzy sami o sobie mówią, że są reprezentantami tęczowej ideologii, a jest ich niestety całkiem wielu zarówno teologów jak i księży – wyjaśnił Lisicki.

Konferencja "Wolność sumienia i ideologia LGBT”

Krystian Kratiuk został zapytany czy w obliczu rewolucji LGBT jest po stronie Kościoła. Jego zdaniem „pięknych czasów dożyliśmy, że pytamy siebie na konferencji wśród katolików czy papież jest po stronie Kościoła”. – Żyjemy w momencie, w którym papież jest na czele rewolucji, również rewolucji homoseksualnej w Kościele. Odpowiedź Franciszka na ostatnie dubia kardynałów jest bardzo charakterystyczna dla tego pontyfikatu. Jest to odpowiedź niezwykle bolesna, bo odpowiedź na pytanie "Czy wolno błogosławić związki osób jednej płci?" powinna brzmieć krótko: "NIE" i przechodzimy do następnego pytania. Niestety brzmi ona zupełni inaczej. Ona zawiera kilkanaście zdań wielokrotnie złożonych podzielonych na dziewięć punktów, z których każdy może wyciągnąć swoją odpowiedź i rzeczywiście biskupi szeroko tę odpowiedź wyciągają – ocenił.

Z kolei Paweł Chmielewski zauważył, że Stolica Apostolska jest obecnie "pajacykiem pociąganym za sznurki przez zwłaszcza niemieckojęzycznych teologów". – Mówimy tutaj o dubiach i odpowiedzi na nie papieża Franciszka, że można de facto błogosławić w pewnych okolicznościach związki homoseksualne. Zanim ta odpowiedź została opublikowana to miesiąc wcześniej niemal dokładnie tej samej treści list ogłosił metropolita Berlina abp Koch też pisząc, że w pewnych okolicznościach można błogosławić takie związki i niech każdy sam sobie w sumieniu decyduje, bo on jako arcybiskup nie będzie się takimi kwestiami zajmował, bo on przecież nie wie, gdzie jest prawda. I tutaj papież Franciszek zajmuje bardzo podobne stanowisko, więc jeśli idzie o to, jaką ma on autonomię w swoich działaniach to oczywiście ona jest, jeśli chodzi o autonomię materialną, ale autonomii intelektualnej, ideowej nie ma. Ojciec Święty jest po prostu pewnym narzędziem celowo wybranym do tego, żeby zaimplementować w Kościele katolickim konkretną rewolucyjną agendę wyrastającą jeszcze z filozofii oświeceniowej, a przeniesioną do Kościoła katolickiego przez zafascynowanych protestantyzmem myślicieli w połowie XX wieku – mówił.

Odrobina nadziei…

Ostatni panel zatytułowany „Rodzina – ostatni bastion kontrrewolucji?” w którym udział wzięli Aleksandra Gajek (Centrum Życia i Rodziny), Marek Grabowski (Fundacja Mamy i Taty) oraz Sławomir Olejniczak (Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi) był dla wszystkich uczestników konferencji, wszystkich gości i widzów znakiem nadziei, że nie istnieje żaden determinizm dziejowy, że nie jest przesądzone, iż rewolucja LGBT zatriumfuje i wszystkie zagrożenia, o których mówiono podczas wcześniejszych paneli staną się normą. Kluczowym warunkiem, aby powstrzymać rewolucję jest… tradycyjna rodzina.

Rodzina ze swojej natury jest najbardziej podstawowym miejscem bytowania człowieka. To właśnie rodzina jest najbardziej pierwotną komórką. Idziemy do szkoły, idziemy do kościoła, ale potem zawsze wracamy do domu, do rodziny. I właśnie to jest to miejsce, które najbardziej kształtuje każdego z nas. W rodzinie dziecko przychodzi na świat, w rodzinie zyskuje największą opiekę, w rodzinie zyskuje pierwszą socjalizację, czyli proces przystosowania do życia w społeczeństwie, czerpanie wzorców kobiecości, męskości, ról społecznych etc. To wszystko odbywa się w rodzinie, więc jeśli mamy zapytać siebie czy rodzina jest ostatnim bastionem kontr-rewolucji, to zdecydowanie tak – mówiła Aleksandra Gajek.

Konferencja "Wolność sumienia i ideologia LGBT”

Sławomir Olejniczak zapytany jak reagować na pojawiające się już przejawy propagandy „transseksualnej” w szkołach wskazał przede wszystkim na rolę rodziny, miłości pomiędzy małżonkami, a potem miłości do dzieci oraz wzajemne zaufanie. – Jeżeli nie ma tego zdrowego elementu w rodzinie, to trudno potem inne dobre rzeczy praktykować, czy przekazywać dzieciom jakieś informacje jako prawdziwe – podkreślił. – Istotne jest, żeby rodzice umieli podejmować te wyzwania, a nie udawali, że nic się nie dzieje – powiedział, zwracając uwagę na coraz powszechniejsze zjawisko uciekania się przez rodziców do „outsourcingu wychowania” do instytucji edukacyjnych, zamiast samemu podjąć wysiłek uświadomienia dzieciom, co jest w życiu najważniejsze.

W swoim wystąpieniu prezes SKCh im. ks. Piotra Skargi przypomniał również, że prawdziwym celem naszego krótkiego życia na ziemi jest wieczność. – Rodzina i małżeństwo, które zostało podniesione w Kościele katolickim przez Pana Jezusa do rangi sakramentu, to jest nie tylko podstawowa komórka społeczna, ale również wspólna droga do nieba, coś, co ma nas uświęcać i prowadzić ku wieczności i zbawieniu – mówił.

Pierwszym rewolucjonistą był Lucyfer, który powiedział non serviam, nie będę służył, ponieważ Boży plan i Boży porządek mu nie odpowiadał i tak naprawdę ostatecznie u podstaw tych wszystkich rewolucji jest zamiar zniszczenia naturalnego porządku, bo mówimy tu o tych wszystkich instytucjach, które zostały przejęte przez antychrześcijańską rewolucję, łącznie niestety z zainfekowaniem Kościoła katolickiego. I ostatnim bastionem, ostatnią deską ratunku jest rodzina, która wynika z samego porządku naturalnego: „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich” – podsumował prezes SKCh dodając, że kluczowe jest trwanie w miłości małżeńskiej i w wierze oraz ufność, że Pan Bóg będzie każdą rodzinę indywidualnie prowadził, natomiast elementem rodzinnej codzienności powinny być wspólna modlitwa, przykład rodziców oraz roztropna rada dla dzieci.

Z kolei Marek Grabowski stwierdził, że rodzina nie jest podmiotem, który funkcjonuje całkowicie autonomicznie. – Żeby rodzina dobrze się rozwijała musi mieć też pewną glebę do tego rozwoju. Ta gleba ma rozmaite składniki. Są nimi zarówno pewne możliwości ekonomiczne i tutaj w ostatnich latach to w jakiejś mierze się poprawiło. Musi ona mieć jednak podłoże duchowe, o którym wspominał prezes Olejniczak, ale także musi po prostu czuć się bezpiecznie pod kątem ideologicznym. Jeśli chodzi o ten ostatni obszar możemy mieć duże pretensje do rządów Zjednoczonej Prawicy, że pewnych kwestii nie udało się wzmocnić mimo tak potężnej przewagi społecznej, która była niesamowita w porównaniu z tym, co miał za sobą obóz lewicowo-liberalny. Ta szansa została zmarnowana i będzie ciężko ją odzyskać, bo tak dobra koniunktura rzadko się zdarza. Mieliśmy 8 lat rewelacyjnej koniunktury, która nie została wykorzystana – zauważył.

Konferencja „Wolność sumienia i ideologia LGBT” została zorganizowana przez Fundację Strażnik Pamięci. Współfinansowano ją ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest minister sprawiedliwości.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także