Zakończony niedawno synod o synodalności, który miał być, według jego protagonistów, świętem odnowienia kościelnego życia, kończy się żałosną zapowiedzią zmian potrzebnych głównie tym, którym na Kościele, jego prawdzie i misji, i tak za bardzo nie zależy. Synod jest zwycięstwem tych, którzy słabość intelektualną obecnego papieża wykorzystali, by przeprowadzić własne polityczne plany – zdemontować instytucję wciąż, przy wszystkich swoich niedostatkach, reprezentującą Boga. Instytucję będącą narzędziem zbawienia dla świata.
Może papież spodziewał się czegoś innego, ale fakty są takie że świat katolicki ogarnęło zamiast radości zniechęcenie, a także dezorientacja. Wielu z tych, którzy na początku pontyfikatu byli głosicielami entuzjazmu, dziś milczy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.