Doktor Kaltiala napisała list opublikowany w poniedziałek przez portal The Free Press zatytułowany „Opieka afirmująca płeć jest niebezpieczna. Wiem, bo byłam jej pionierem”. W dokumencie krytykuje ideologiczny pośpiech, z jakich środowiska LGBT oraz część lekarzy dąży do przeprowadzania wśród nieletnich operacji zmiany płci
W przedmowie na początku listu podano, że Kaltiala została wyznaczona do nadzoru nad procesem "utworzenia standardu identyfikacji płci dla nieletnich” w 2011 r., co czyni ją jednym z pierwszych lekarzy na świecie kierujących kliniką zajmującą się leczeniem młodych ludzi cierpiących na zaburzenia związane z płcią.
Protokół holenderski
Kaltiala napisała, że nowe podejście wzywające do "społecznej i medycznej zmiany płci u dzieci i nastolatków, którzy doświadczyli dysforii płciowej” wziął swój początek w 2011 roku, kiedy ukazał się artykuł naukowy opracowany przez klinicystów z Centrum Medycznego Uniwersytetu w Amsterdamie. Zauważyła, że w artykule argumentowano, że "jeśli młodzi ludzie cierpiący na dysforię płciową byliby w stanie uniknąć naturalnego dojrzewania płciowego, poprzez zablokowanie go lekami, a następnie przyjmując hormony płci przeciwnej, mogliby zacząć żyć swoim transpłciowym życiem wcześniej i bardziej wiarygodnie”.
Kaltiala napisała, że gdy tak zwany "protokół holenderski” stał się "standardem leczenia w tej nowej dziedzinie pediatrycznej medycyny płci”, pojawił się "ruch, który ogłosił zmianę płci nie tylko procedurą medyczną, ale prawem człowieka”.
W rezultacie, jak stwierdziła, fińskie Ministerstwo Spraw Społecznych i Zdrowia rozpoczęło pracę nad "stworzeniem krajowego programu dotyczącego równości płci u dzieci”, a w 2011 r. wydziałowi dr Kaltiali powierzono zadanie udostępnienia fińskim nastolatkom tej "usługi", a ona, jako główny psychiatra, została jej kierownikiem.
"Kazano nam interweniować w sprawie zdrowych, funkcjonujących dzieci po prostu na podstawie zmieniających się odczuć młodego człowieka na temat płci. Adolescencja to złożony okres, w którym młodzi ludzie konsolidują swoją osobowość, odkrywają uczucia seksualne i uniezależniają się od rodziców. Osiągnięcie tożsamości jest wynikiem pomyślnego rozwoju nastolatka, a nie jego punktem wyjścia” – wspomina.
Wpływ organizacji LGBT
Kaltiala wskazała, że "90 procent pacjentów to dziewczęta, głównie w wieku od 15 do 17 lat” i że "niewiele z nich wyrażało jakąkolwiek dysforię płciową aż do nagłego ujawnienia jej w okresie dojrzewania”.
W 2018 roku Kaltiala i jej współpracownicy opublikowali także artykuł badający źródło rosnącej liczby dzieci z dysforią płciową, w którym stwierdzono, że u 80 proc. takich dzieci cierpienie związane z ich biologiczną płcią znika pod koniec okresu dojrzewania.
Psychiatra napisała, że w większości przypadków młodzi pacjenci "przychodzili do nas, ponieważ ktoś z organizacji LGBT powiedział ich rodzicom, zwykle po prostu matkom, że tożsamość płciowa jest prawdziwym problemem ich dziecka lub dziecko widziało w internecie informacje na temat korzyści z tranzycji płci".
Kaltiala odkryła, że jej koledzy z innych krajów mieli takie same doświadczenia, a ona opisała powszechne "poczucie presji zapewnienia nowego, rzekomo wspaniałego leczenia”.
Ekspertka ubolewa nad przyjęciem w USA standardu "opieki afirmującej płeć”, który "nawoływał klinicystów, aby po prostu zaakceptowali twierdzenie dziecka o tożsamości transpłciowej". Wspomina także, że wiele osób, które poddało się zabiegowi zmiany płaci w młodości, później tego żałowało.
"Rozmowa z pacjentami, którzy twierdzą, że byli naiwni i wprowadzeni w błąd co do tego, co oznaczałaby dla nich zmiana [płci - przyp. red.], jest druzgocąca. Teraz uważają, że był to straszny błąd” – stwierdziła.
Czytaj też:
Okaleczeni ideologiąCzytaj też:
Stop okaleczaniu dzieci przez "zmianę płci". Ważna petycja Ordo Iuris