Do wypadku podczas poszukiwań Borysa doszło w ubiegłą środę. Tragedia rozegrała przy ul. Lipowej i ul. Źródło Marii w Gdyni, gdzie prowadzona była akcja poszukiwawcza wojskowego, podejrzanego o zabójstwo swojego syna. W trakcie działań zginął płetwonurek i strażak, 27-letni Bartosz Błyskal. Prokuratura zakwalifikowała zdarzenie jako "wypadek przy pracy ze skutkiem śmiertelnym" – podaje Onet. Serwis ustalił, że sekcja zwłok nurka już się zakończyła, a przyczyną śmierci "była niewydolność oddechowo-krążeniowa".
To jednak nie koniec. Prokuratura powołała biegłego, który ma przebadać sprzęt do nurkowania. Chodzi o sprawdzenie, czy sprzęt spełniał określone w prawie wymagania. "Biegli muszą też wyjaśnić, czy na miejscu akcji dopełniono też wszystkich wymogów bezpieczeństwa związanych z nurkowaniem. Na ten moment śledczy nie podają żadnych szczegółów wypadku. Wiadomo tylko, że w pewnym momencie z będącym pod wodą nurkiem urwał się kontakt. Nie ma informacji, ile osób było wówczas w pobliżu" – opisuje Onet.
Dziś z kolei ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok Grzegorza Borysa. Badanie ma dać odpowiedź na pytania jak i kiedy dokładnie zmarł. Poszukiwania podejrzanego o zabójstwo swojego 6-letniego syna trwały 18 dni. W poniedziałek jego ciało wyłowiono ze zbiornika wodnego Lepusz w Gdyni.
Grzegorz Borys poszukiwany za zabójstwo 6-letniego syna
20 października w gdyńskiej dzielnicy Wielki Kack Grzegorz Borys zabił swojego 6-letniego syna. Służby zaalarmowała jego żona, ale za nim policjanci przybyli na miejsce, mężczyzna zdążył uciec. Od tamtej pory był poszukiwany przez dwa tygodnie przez około tysiąc funkcjonariuszy różnych służb: od policjantów przez strażników leśnych po Żandarmerię Wojskową i oddziały specjalne.
Grzegorzowi Borysowi zaocznie postawiono zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania i czerwoną notą Interpolu.
Funkcjonariusze podczas operacji poszukiwawczej przeszukali kilkukrotnie blisko 8 tys. hektarów terenu leśnego w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. 3 listopada policja i Żandarmeria Wojskowa zdecydowały o zawężeniu terenu poszukiwań do 2 hektarów w rejonie zbiornika Lepusz. Była to jedna z największych akcji poszukiwawczych w historii polskiej policji.