W marcu podczas spotkania z mieszkańcami Częstochowy Donald Tusk przedstawił propozycję wprowadzenia "babciowego". To świadczenie w wysokości 1500 złotych, które otrzymywałaby kobieta chcąca wrócić do pracy po urodzeniu dziecka. Środki mogłyby być przeznaczone na dowolny cel.
– 50 proc. mam nie wraca do pracy po urlopie macierzyńskim, mimo że 90 proc. wyraża taką chęć. Tym programem chcemy uhonorować wysiłek polskich kobiet. Pracowaliśmy dość długo nad projektem – mówił Tusk przedstawiając propozycję.
"Babciowe" z poślizgiem
Od momentu, w którym stało się jasne, że Prawo i Sprawiedliwość, mimo zwycięstwa w wyborach, nie będzie w stanie utworzyć rządu i to koalicja partii opozycyjnych przejmie władzę w kraju, pojawiły się pytania o czas realizacji obietnic złożonych przez Donalda Tuska i innych polityków opozycji.
Jak donosi portal money.pl, "babciowe" najprawdopodobniej nie zostanie wprowadzone w styczniu 2024 roku. Realizacja świadczenia musi zostać odsunięta o rok. Wszystko z powodu brak czasu.
"Po wyborach koalicjanci zdali sobie sprawę, że ze względu na wydłużenie procedury tworzenia rządu, nie wystarczy im czasu, by kluczowe reformy weszły w życie od 1 stycznia 2024 r." – czytamy na portalu.
Podobna sytuacja ma mieć miejsce z kolejną obietnicą Koalicji Obywatelskiej, czyli podniesieniem kwoty wolnej od podatku do 60 tys. złotych. Ta zmiana również pojawi się w polskim systemie prawnym dopiero w 2025 roku.
Zarówno "babciowe", jak i zwiększenie kwoty wolnej od podatku mają być częścią dużego pakietu reform systemu podatkowego, przygotowywanego przez KO i pozostałych koalicjantów.
Money.pl wskazuje także, że wprowadzenie zmian w podatkach i tak będzie odbywać się w pośpiechu. bo "zmiana systemu podatkowego musi zostać przyjęta z półrocznym wyprzedzeniem". Nowy rząd będzie miał zatem czas do czerwca przyszłego roku.
Czytaj też:
"Ludzi da się oszukać". Balcerowicz: Nie wiem, co gorszeCzytaj też:
"Cała Lewica jest przeciwko". Biejat zapowiada sprzeciw wobec wyborczej obietnicy Tuska