Prof. Marciniak: Elektorat zagłosował za zmianą i jej oczekuje

Prof. Marciniak: Elektorat zagłosował za zmianą i jej oczekuje

Dodano: 
Sala posiedzeń Sejmu RP, 2015 rok
Sala posiedzeń Sejmu RP, 2015 rok Źródło: Kancelaria Senatu RP, CC BY-SA 3.0
- Części elektoratu wydaje się, że skoro jest większość parlamentarna, to ona przekłada się na szybkie stworzenie rządu - mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl prof. Ewa Marciniak, politolog, dyrektor Centru Badań Opinii Społecznych.

DoRzeczy.pl: Pani profesor, na początku chciałbym wrócić do wyborów parlamentarnych. Czy przed nimi mieliśmy sygnały, które wskazywałyby, że frekwencja będzie rekordowa?

Prof. Ewa Marciniak: Niektóre badania przewidywały taką frekwencję. Jednak większość analityków i komentatorów odnosiła się do frekwencji w ostatnich wyborach – 65-68 proc. Taka frekwencja była maksymalnie diagnozowana. Nie było takiego wzmożenia wyborczego w trakcie kampanii wyborczej, jednak wraz ze wzrostem temperatury, bo mieliśmy w pewnym momencie do czynienia z gorączką wyborczą, można było się spodziewać, że ona zmobilizuje wyborców. Tej frekwencji sprzyjał apel o głosowanie na partie opozycyjne po to, by zapewnić im przekroczenie progu wyborczego. Część osób głosowała nie tyle na te partie, ale po to, by przekroczyły one próg wyborczy, by dokonała się zmiana władzy. To więc z jednej strony gorączka polityczna, z drugiej strony apele o poparcie dla mniejszych partii, które w sondażach raz były pod progiem, a raz nad nim. Myślę tu zwłaszcza o Trzeciej Drodze.

Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy u progu przesilenia politycznego i rząd będzie formował Donald Tusk. Po jakim czasie od zmiany władzy można spodziewać się oceny nowego rządu ze strony wyborców? To będzie się działo już w pierwszych tygodniach, czy może trzeba poczekać kilka miesięcy?

To trudna sytuacja dla nowej koalicji rządzącej, ponieważ jest w tej chwili „energia niecierpliwości”. Części elektoratu wydaje się, że skoro jest większość parlamentarna, to ona przekłada się na szybkie stworzenie rządu i podjęcie działań. To właśnie moment, który określam jako „energią niecierpliwości”. Szybko po sformułowaniu rządu przez Donalda Tuska te powroty w dyskusji publicznej, czy w debacie publicznej do obietnic będą oczywiste. Trudno będzie wytrzymać jeszcze sto dni. Niecierpliwość jest obecna. Elektorat zagłosował za zmianą i tej zmiany oczekuje. Sądzę, że będzie powrót do obietnic wyborczych.

Mam pewien dylemat, czy wyborcy partii politycznych, którzy często spragnieni są igrzysk, przypadkiem nie będą oczekiwali spektakularnych rozliczeń, czy będą oczekiwali spektakularnych reform np. służby zdrowia, finansów publicznych itp. O ile koncentracja na osobach, na politykach ma znamiona widowiska politycznego, o tyle zmiana w opiece zdrowotnej jest żmudna. Efekty nie są widoczne od razu. To pytanie do nowej koalicji, na co postawi. Co zechce robić, żeby ich wyborcy uznali, że jest zmiana, mamy coś, na co czekaliśmy. Uważam, że to ważny dylemat i ważna decyzja, jeśli chodzi o strategię komunikacyjną, ale także i o faktyczne działanie.

Czytaj też:
Prof. Dudek: Twarda linia PO została zapoczątkowana i będzie kontynuowana
Czytaj też:
Śliwka: Mamy do czynienia z zamachem na niezależność NBP

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także