W listopadzie na terytorium Polski zmarło dwóch kierowców ciężarówek z Ukrainy. Do zgonów doszło w różnych miejscach na wschodzie kraju. Oba przypadki szybko zostały powiązane – przede wszystkim w Ukrainie – z trwającym na granicy strajkiem przewoźników.
"Ukraińcy tłumaczą, że przyczyną śmierci kierowców był stres związany z sytuacją na granicy. Część informacji, na które się powołują, została obalona przez polską policję" – podkreśla "DGP".
Protest przewoźników na granicy. Jak zmarli kierowcy z Ukrainy?
Redakcja przeprowadziła własne śledztwo na temat przyczyn zgonów kierowców. "Wynika z niego, że związek przyczynowo-skutkowy prezentowany przez stronę ukraińską jest luźny. Śmierć kierowców funkcjonuje jako teza publicystyczna. I jest wykorzystywana cynicznie do nacisków na Polskę" – czytamy.
"DGP" ustalił, że 22 listopada zmarł 56-letni kierowca z Ukrainy, ale do zgonu nie doszło na parkingu w położonej na granicy Korczowej – jak przekonuje strona ukraińska – lecz w Kosinie, miejscowości w powiecie łańcuckim położonej ok. 70 km od granicy.
Rzecznik komendanta powiatowego policji w Łańcucie Wojciech Gruca przekazał dziennikarzom, że "na terenie powiatu łańcuckiego nie znajdują się pojazdy oczekujące w kolejce do przejścia granicznego w Korczowej czy Medyce". – W dniu zdarzenia również takich pojazdów nie było – dodał.
Sprzeczne wersje wydarzeń
Co do okoliczności śmierci drugiego kierowcy (miał 54 lata), jakie przedstawia strona ukraińska, również są wątpliwości. Według wiceministra rozwoju wspólnot, terytoriów i infrastruktury Ukrainy Serhija Derkacza, mężczyzna zmarł 11 listopada na parkingu w Chełmie niedaleko przejścia granicznego Dorohusk-Jagodzin, gdzie planował przekroczyć granicę.
Tymczasem według informacji "DGP", który powołuje się na chełmską policję, przed odkryciem zwłok kierowca mógł spożywać alkohol. W kabinie pojazdu znaleziono otwartą butelkę z alkoholem. Co więcej, parking, na którym zmarł mężczyzna, jest położony 22 km od punktu kontrolnego Dorohusk-Jagodzin.
Jak podkreśla gazeta, do momentu publikacji tekstu nikt ze strony ukraińskiej nie odpowiedział na wysłane wcześniej pytania.
Czytaj też:
Ukraińscy kierowcy blokują drogi w polskich miastach. To odwet za protest na granicy