"Utknęli" nad Morskim Okiem. Dzwonili do TOPR-u, na policję i do Urzędu Marszałkowskiego

"Utknęli" nad Morskim Okiem. Dzwonili do TOPR-u, na policję i do Urzędu Marszałkowskiego

Dodano: 
Morskie Oko, widok z kamery TOPR
Morskie Oko, widok z kamery TOPR Źródło:kamery.topr.pl
Podobnie jak w ubiegłym roku, także w te święta, grupę turystów zaskoczył szybko zapadający zmrok i brak góralskich dorożek, które wożą turystów. Grupa 45 osób "utknęła" więc nad Morskim Okiem i nie chciała schodzić o własnych siłach, ale domagała się pomocy ratowników.

Jak informują ratownicy, taka sama sytuacja miała miejsce w ubiegłym roku. Turyści wchodzący, albo wjeżdżając nad Morskie Oko, nie zwracają uwagi na informacje, że góralskie dorożki zimą wcześniej przestają jeździć i po godzinę 17, na dół trzeba zejść o własnych siłach.

Kiedy więc grupa 45 osób dostała się nad Morskie Oko i wieczorem chciała zjechać na dół, okazało się, ze górale już nie pracują. Niezadowoleni turyści zaczęli dzwonić do ratowników, którzy w ostatnich dniach mają dużo pracy i stwierdzili, że jeśli grupie nie grozi niebezpieczeństwo, nie udzielą im pomocy. Turyści nie dali jednak za wygraną i dzwonili do innych służb ratunkowych, na policję oraz nawet do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.

Ostatecznie grupie pomogła policja, która oświetlała im drogę na dół, jadąc przed turystami radiowozem. Turyście musieli jednak zejść sami, z wyjątkiem trzech osób – w tym starszej kobiety i dziecka, które jechały radiowozem.

Czytaj też:
Kolejny wypadek w Tatrach. Zginął 25-letni Polak

Źródło: Tok FM / Radio Kraków
Czytaj także