"Porucznik” Morawiecki i "kapitan” Tusk?
  • Dariusz WieromiejczykAutor:Dariusz Wieromiejczyk

"Porucznik” Morawiecki i "kapitan” Tusk?

Dodano: 
Ćwiczenia na poligonie w Nowej Dębie polskich i amerykańskich żołnierzy z użyciem m.in. czołgów Abrams. Zdjęcie ilustracyjne
Ćwiczenia na poligonie w Nowej Dębie polskich i amerykańskich żołnierzy z użyciem m.in. czołgów Abrams. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Czy ostatnie sondaże, wskazujące, że tylko dość niewielu Polaków (11 proc.) gotowych jest w wypadku agresji aktywnie bronić swojego kraju, nie powinny skłonić rządzących do aktywniejszego działania? Nic tak nie motywuje obywateli jak przykład płynący z góry, ta zaś, co skonstatować należy ze smutkiem, raczej się do wojskowej służby nie garnie.

Dużym echem odbiły się w polskich mediach słowa marszałka Sejmu, Szymona Hołowni. Właściwym sobie, płaczliwym tonem wspomniał on o ponurym losie swojej żony w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego. Żona marszałka Hołowni służy w wojsku jako pilot myśliwca. Lotnictwo, jak wiadomo, jest jednym z najkosztowniejszych, a zarazem najnowocześniej wyposażonych rodzajów polskich sił zbrojnych. Zakupy dziesiątków nowoczesnych amerykańskich myśliwców F-16 i F-35, do tego zaś koreańskich FA-50, kosztują podatników dziesiątki miliardów złotych. Wygląda na to, że marszałek Hołownia podchodzi do możliwości naszych „orłów” z zaskakującym pesymizmem. „Moja żona pojedzie na front, proszę pana. Moja żona zginie, jeżeli będzie konflikt zbrojny, nie daj Boże, nie życzę sobie tego, zanim pan ani ja zdążymy zrobić cokolwiek. Dlatego że służy realnie w siłach zbrojnych, a nie wojuje słowem, tak jak my to w mediach czy w polityce robimy” – podzielił się ponurymi przewidywaniami marszałek Hołownia.

Zakładanie z góry, że żona marszałka Hołowni w razie konfliktu zbrojnego zginie, wydaje się co najmniej dziwne.

Artykuł został opublikowany w 17-18/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także