To również symbol kłopotów PiS. Rozmaici ludzie pytają bowiem sztab o fundusze na kampanię przed wyborami samorządowymi. No i tu kłopot, bo okrutnie dużo kosztował Protest Wolnych Polaków, czyli styczniowy marsz antyrządowy prawicy.
Piniądze akurat na kampanię bardzo by się przydały, żeby wzmóc tendencje. Bo wedle wewnętrznych sondaży PiS poprawia się potencjalny wynik w paru regionach, przede wszystkim w świętokrzyskim, łódzkim oraz warmińsko-mazurskim. Chodzi o ewentualne zdobycze w sejmikach wojewódzkich, czyli miejscu kluczowym dla powstrzymania przejmowania reszty państwa przez juntę pułkowników.
Tak czy inaczej, zapadła decyzja, żeby i w samorządowych, i w europejskich wyborach inwestować w utwardzanie stałego elektoratu, a nie rozwijanie skrzydeł. No i szeregowy poseł Jarosław jeździ i utwardza. A sztab liczy skrupulatnie kasę i czeka z utęsknieniem na kampanię europejską. Wtedy bowiem większą część wydatków wezmą na siebie kandydaci marzący o brukselskiej złotej klatce. Przede wszystkim ci, którzy już teraz w niej zasiadają. Ich akurat stać najbardziej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.