W lipcu ma wygasnąć mechanizm mrożenia cen prądu dla obiorców indywidualnych. Eksperci ostrzegają, że opłaty za energię elektryczną mogą dramatycznie wzrosnąć. Ministerstwo Klimatu i Środowiska stara się uspokajać i twierdzi, że podwyżki o kilkaset procent to przesadzone prognozy.
Tymczasem polityk Trzeciej Drogi Ryszard Petru uważa, że najwyższa pora na zakończenie dopłat do cen prądu, które muszą zacząć odzwierciedlać realne koszty produkcji.
– Nie możemy w nieskończoność dopłacać do cen prądu, te ceny zostały sztucznie zaniżone. Mamy ceny na rynkach światowych i po prostu ceny muszą odzwierciedlać ceny rynkowe. Jeżeli mamy obniżkę cen prądu, to ona płaci za to w postaci wyższych podatków, składek zdrowotnych – powiedział na antenie RMF FM i dodał, że jest świadomy, że takie działania spowoduje w efekcie wzrost inflacji.
Protest rolników
Petru przekonuje także, że Polska nie może całkowicie odciąć się od importu i eksportu z Ukrainy. Nawiązał przy tym do protestu rolników, którzy sprzeciwiają się niekontrolowanemu napływowo płodów rolnych z Ukrainy.
– O ile pierwsze protesty były spowodowane kwestią Zielonego Ładu, który miał zbyt wyśrubowane kryteria i terminy realizacji, o tyle teraz, kiedy mamy jednoznaczne deklaracje, że on będzie przesunięty w czasie i uwzględniona będzie część postulatów rolników, to uważam, że te dalsze protesty mają tę wadę, że Polacy mogą już nie rozumieć, o co chodzi – powiedział.
– Powiedziałbym rolnikom: słuchajcie, jeżeli chcecie, żebyśmy zmienili Zielony Ład, to ustalmy kryteria i będziemy o tym rozmawiać w Brukseli. Natomiast kolejne protesty nie wiem, czy będą takie skuteczne – dodał.
Jak wyjaśnił, "musimy robić to sensownie". Dodał, że obecnie największym problemem na rynkach światowych jest to, że Rosja "dumpinguje ceny jeżeli chodzi o zboże".
Czytaj też:
Petru: Składka zdrowotna powinna być równa dla wszystkichCzytaj też:
"Dojechani przez liberałów". W sieci wrze po propozycji zmian ws. składki zdrowotnej