– Jak wybuchła niepodległość w '18 roku, nie było przypadku, żeby generałów rosyjskich, ale polskiego pochodzenia, (…) degradować. Jeżeli można dzisiaj za ocenę polityczną odebrać generałowi stopień, to kiedyś ktoś inny może odbierze je generałom, którzy będą mianowani 1 marca przez prezydenta Dudę – przekonywał Komorowski w programie "Onet Opinie".
Rząd specjalnie na czwartek przesunął posiedzenie Rady Ministrów, aby w święto Żołnierzy Wyklętych przyjąć projekt ustawy o pozbawianiu stopni wojskowych. Przepisy mają umożliwić degradację komunistycznych generałów – Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, a także innych oficerów, którzy byli członkami Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.
Pytany kim są dla niego Kiszczak i Jaruzelski, Komorowski powiedział, że kiedyś "szczerze nienawidził ich obu i walczył jak mógł". – Dziś trudno nie docenić roli, szczególnie gen. Jaruzelskiego, jako czynnika, który ułatwiał, a nie utrudniał zmiany zachodzące w Polsce po '89 roku – oświadczył.
Według byłego prezydenta Jaruzelski to "tragiczna postać". – Niejednowymiarowa, niejednoznaczna, która z jednej strony ma winy w stosunku do Polski, wynikające z uwikłania w system komunistyczny, a z drugiej ma zasługi – stwierdził Komorowski.
– Zastępować Pana Boga i historię w ferowaniu wyroku całościowego wydaje mi się zadaniem, które nie pasuje PiS-owi, tym bardziej że gen. Jaruzelski mnie wsadzał do obozu internowania, ale do więzienia wsadzał mnie późniejszy wiceminister sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Andrzej Kryże. I co? Też miałbym żądać, żeby mu odebrać tytuł sędziowski? – pytał były prezydent.
Czytaj też:
Członkowie WRON zostaną zdegradowani. Jest decyzja rządu