Ułaskawiona przez prezydenta pani Angelika jest samotną matką dwójki dzieci z autyzmem, synów w wieku sześciu i ośmiu lat. Ma także córkę, która ma dwa lata i kilkumiesięcznego synka.
Kobieta została skazana na trzy lata więzienia za ciężkie uszkodzenie ciała – w trakcie kłótni zaatakowała sąsiada nożem. Broniła męża, z którym się rozwiodła.
Gdyby nie została ułaskawiona przez Andrzeja Dudę, 25 maja musiałaby wrócić do celi. – Byłabym zmuszona po prostu zostawić dzieci w domu dziecka i przygotować je na to, że przez dłuższy okres nie będą mnie widzieć – mówiła pani Angelika w programie "Uwaga!" TVN.
Wcześniej sąd wydał pozytywną opinię dotyczącą prośby o ułaskawienie.
Prezydent o ułaskawieniu matki czwórki dzieci. "Sytuacja była specyficzna"
O decyzję dotyczącą pani Angeliki prezydent był pytany w sobotę we Włoszech, gdzie przebywa z dwudniową wizytą.
– Jeżeli chodzi o decyzje ułaskawieniowe, każda jest podejmowana po kompleksowym rozważeniu sprawy. Ta sprawa po analizie bardzo szczegółowej – i sytuacji osobistej i tamtego tragicznego zdarzenia, kiedy doszło do popełnienia tego przestępstwa i później procesu, jak również i przebiegu całej sytuacji prawnokarnej i penitencjarnej skłoniły mnie do tego, żeby tego ułaskawienia tej pani udzielić – powiedział Duda dziennikarzom.
Dodał, że decyzję o ułaskawieniu w tej sprawie podjął również ze względu na sytuację rodzinną kobiety, w tym ze względu na jej dzieci. – Ze względu na cały szereg czynników, które tutaj miały miejsce, jak i charakter tego czynu. To był czyn specyficzny, to była obrona przez nią miru domowego, to była obrona jej rodziny – tłumaczył prezydent.
Podkreślił, że człowiek, który został zaatakowany, był jej mężem. – Sytuacja była specyficzna – ocenił.
Kobieta spędziła w więzieniu siedem miesięcy. Do odsiedzenia miała jeszcze blisko dwa i pół roku.
Czytaj też:
Prezydent ułaskawił byłych agentów CBA. Prokuratura reaguje