Pierwsza – chcemy strącać rosyjskie rakiety nad Ukrainą, strzelając do nich z terytorium Polski. Druga – chcemy z polskiego węgla produkować prąd, spalając go bez klimatycznego oberpodatku ETS, dzięki czemu prąd wyjdzie tanio, i tym tanim prądem zasilać walczącą Ukrainę. I trzecia – zamierzamy w Polsce formować ochotniczy Legion Ukraiński z ochotników przebywających w naszym kraju.
Nazajutrz odezwał się sekretarz stanu USA, Antony Blinken, i w zwięzłych, nie przewidujących sprzeciwu słowach oznajmił, że pomysłu zestrzeliwania rosyjskich rakiet z terytorium Polski nikt z USA nie konsultował, i że jego kraj jest temu przeciwny, ponieważ nie chce eskalacji konfliktu. Zważywszy, że wszystkie ewentualne rakiety, które mogły być użyte do kanonady mamy mieć od Amerykanów, temat można uznać za zamknięty (chyba że Tuskowi chodziło o strzelanie z procy).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.