Śnięte ryby. Golińska: Zostawiliśmy wszystkie potrzebne narzędzia
  • Łukasz ŻygadłoAutor:Łukasz Żygadło

Śnięte ryby. Golińska: Zostawiliśmy wszystkie potrzebne narzędzia

Dodano: 
Poseł Małgorzata Golińska,
Poseł Małgorzata Golińska, Źródło: PAP / fot. Marcin Obara
Ministerstwu Klimatu i Środowiska zostawiliśmy wszystkie informacje i narzędzia, z których dzisiaj mogą korzystać. Zostawiliśmy im wiedzę, jak rozpoznawać złotą algę, wdrożone procedury postępowania – mówi była wiceminister klimatu i środowiska, poseł PiS Małgorzata Golińska w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Wraca problem śniętych ryb w Polsce. Jak to możliwe, że ten problem wraca, skoro w ubiegłym roku udało się uniknąć katastrofy na taką skalę?

Małgorzata Golińska: Ewidentnie dziś wychodzi to, czym kierowała się ówczesna opozycja w 2022 roku, atakując rząd Prawa i Sprawiedliwości, przypisując nam sprawstwo tamtej katastrofy, nieudolność służb i niewłaściwe działania ówczesnego rządu. Mieli wówczas tysiąc dobrych rad, które były do wprowadzenia od ręki i miały uratować sytuację. Dzisiaj sami stanęli przed wyzwaniem walki z toksynami wytwarzanymi przez złotą algę i – jak widać – nie poradzili sobie.

Tak faktycznie jest? Nie poradzili sobie?

Tak. Nie poradzili sobie.Mówienie, że jest inaczej, obruszenie się, że ktoś w ogóle porusza ten temat, a przecież oni sobie świetnie radzą, jest zaklinaniem rzeczywistości. Zwłaszcza, że są w łatwiejszej sytuacji, niż my byliśmy.

Dlaczego w łatwiejszej?

Z tego względu, że w 2022 roku nie wiedzieliśmy, z czym się mierzymy. Poszukiwaliśmy przyczyny problemu, szukaliśmy tego, co stało za śnięciem ryb. Kiedy już udało się znaleźć główną przyczynę, zaczęliśmy szukać sposobów neutralizacji złotej algi. Sposobów zapobiegania ponownym katastrofom. Rok 2023 pokazał, że pomimo funkcjonowania złotej algi w Odrze, pomimo niekorzystnych warunków atmosferycznych, udało nam się ponownej katastrofie zapobiec. To była olbrzymia dyscyplina, włożone w ten cel zostało mnóstwo pracy ekspertów, połączono siły kilku ministerstw, odbywała się merytoryczna, bieżąca kontrola i zarządzanie niemal każdego dnia, a to zrzutami wód pokopalnianych, a to alimentowaniem wody. Wszystko po to, żeby tylko nie pozwolić sytuacji się powtórzyć. Nam się to udało.

Niestety, ten rok pokazuje, że sam cynizm i obłuda nie wystarczą do tego, żeby poradzić sobie z zarządzaniem państwem. Ministerstwu Klimatu i Środowiska zostawiliśmy wszystkie informacje i narzędzia, z których mogą korzystać. Zostawiliśmy im wiedzę, jak rozpoznawać złotą algę, wdrożone procedury postępowania, przeprowadzone eksperymenty i raporty wraz z wnioskami i rekomendacjami, które należy wdrożyć, a nawet z rozpisanym postępowaniem w KGHM na stworzenie systemu odsalania. Korzystają wyłącznie z tego doświadczenia i naszego wysiłku, kłamiąc jednocześnie, że przez dwa lata nic nie zostało wykonane. Obecny rząd jest więc w dużo lepszej sytuacji, niż był nasz.

Jednak minister Paulina Hennig-Kloska mówi, że zamiast kupić urządzenia do monitorowania, kupiono samochody.

Mamy do czynienia z bardzo prostą manipulacją zastosowaną przez minister Hennig-Kloskę. Myślę, że to świadome działanie, żeby odwrócić uwagę Polaków od braku własnych działań. Po pierwsze, Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, który przejęliśmy po rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz w 2015 roku, był kompletnie rozłożony na łopatki. Zarówno Główny, jak również wojewódzkie inspektoraty. Były to braki kadrowe, braki finansowe, brak narzędzi do działania i braki w prawie. Dodatkowo, w wielu aspektach funkcjonowały odgórne polityczne polecenia niepodejmowania działań tam, gdzie było to niewygodne dla ówcześnie rządzących. Zatem przez kilka lat odbudowywaliśmy system inspekcji ochrony środowiska. Po drugie, państwowy monitoring ochrony środowiska, krytykowany w 2022 roku przez ówczesną opozycję, był prowadzony przez GIOŚ w zgodzie z normami europejskimi, natomiast katastrofa na Odrze spowodowała dodanie do monitoringu ponadnormatywnych kwestii. Przebadaliśmy nie tylko Odrę, ale również inne zbiorniki wodne i rzeki, w tym Wisłę.

Zarzut dotyczący samochodów jest absurdalny, ponieważ minister miesza tutaj funkcjonowanie GIOŚ z NFOŚiGW oraz Instytutem Rybactwa Śródlądowego. Mówimy o ponad 200 mln złotych, które zostały w ramach porozumienia międzyresortowego oraz zawartej umowy skierowane z NFOŚiGW do Instytutu Rybactwa Śródlądowego. Nie do prywatnego podmiotu na wykonanie konkretnego zadania. To państwowy instytut badawczy, nadzorowany przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Najwłaściwsza instytucja do tego, żeby stworzyć stały monitoring zagrożeń śródlądowych wód powierzchniowych, a finalnie przeprowadzić odbudowę życia w Odrze. Natomiast rozumiem, że zakup samochodów miał po prostu umożliwić w ramach projektu dojazd do zagrożonych miejsc czy nawet przewozić próbki na badania. Działając w 2022 roku np. woziliśmy próbki na badania do Olsztyna, bo tylko tam wtedy była osoba, która potrafiła je przebadać. Natomiast, jeśli są opóźnienia w realizacji umowy, to należy albo ją aneksować – jeśli zależy nam na efekcie, albo zażądać zwrotu środków, a nie urządzać spektakl polityczny. Tego, jak widać, obecnie rządzący nie rozumieją, albo świadomie manipulują.

Czytaj też:
Czterodniowy tydzień pracy. Szkoły będą zamknięte w piątki?
Czytaj też:
Czerwińska: Władza nie zdała egzaminu

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także