Tomasz Rowiński: Ewangelizacja nie może zastąpić liturgii

Tomasz Rowiński: Ewangelizacja nie może zastąpić liturgii

Dodano: 
Chwała MU 2024
Chwała MU 2024 Źródło: Facebook / Chwała MU, Mateusz Karski
Jeśli formą naszej religijności jest śpiewanie piosenek, to nasza religia staje się śpiewaniem piosenek – ocenia Tomasz Rowiński.

W dniach 24-25 sierpnia na Tauron Arenie w Krakowie odbyła się kolejna edycja uwielbienia "ChwałaMU". Co roku wydarzenie gromadzi liczną publiczność, którą stanowią chrześcijanie. Marzeniem organizatorów koncertu jest "aby Polska napełniła się modlitwą uwielbienia, poprzez którą Bóg będzie dotykał nasze społeczeństwa".

Czy na pewno forma nie ma znaczenia?

Tomasz Rowiński na portalu PCh24.pl podkreśla, że takich i podobnych wydarzeń jest w Polsce coraz więcej i zapewne wpisały się one na stałe "w polski religijny krajobraz". Tymczasem redaktor zwraca uwagę, że nie mogą się one stać "przyszłością chrześcijaństwa" i jest ku temu wiele argumentów. Przytoczył słowa innego dziennikarza – Michała Jakimowicza, który po tegorocznym uwielbieniu "ChwałaMU" w mediach społecznościowych napisał: "Pamiętam jaki wysyp negatywnych komentarzy towarzyszył przed laty słowom biskupa Edwarda Dajczaka, który powiedział mi, że być może w przyszłości zaniknie forma niedzielnych nieszporów, a ich miejsce zajmą coraz popularniejsze wieczory uwielbienia. Zmienia się jedynie forma, bo i w jednym i w drugim przypadku chodzi o oddanie czci Najwyższemu".

Rowiński zaznacza, że forma ma jednak znaczenie i to dość kluczowe. "Forma, to sposób bycia i życia, również sposób oddawania czci Bogu. Jeśli formą naszej religijności jest śpiewanie piosenek, to nasza religia staje się, ni mniej, ni więcej – śpiewaniem piosenek" – ocenia. Zdaniem publicysty, zastąpienie liturgii koncertami to banalizacja wiary i religii, w wyniku której doszłoby do destrukcji całego dotychczasowego porządku liturgicznego.

Popkultura czy liturgia?

"W liturgii, godzina po godzinie, Kościół wspomina i uczestniczy w dziejach zbawienia w powiązaniu z historią ludzką i zmianami jaki dotykają naturę. Nieustająca recytacja psalmów, kantyków, lektura różnych fragmentów Pisma Świętego czy modlitw świętych autorów, a także wspomnienia świętych bez wątpienia są działaniem pełnym Ducha. Czy te same kryteria spełniają chwytające za serce religijne piosenki wykonywane przy gitarze" –tłumaczy Rowiński. Wskazuje, że liturgia to wyraz żywej tradycji i żyjącej teologii, podczas gdy religijne piosenki to jedynie przyjemne emocje.

Zdaniem Rowińskiego "koncert jako forma religijna – np. zamiast nieszporów – na dłuższą metę oddaliłaby nas od Niego (Pana Jezusa – przyp. red.)". Publicysta wskazuje, że powodem przeciwstawiania sobie liturgii i koncertów uwielbieniowych jest pewnego rodzaju znużenie służbą Bożą i poszukiwanie nowych, kreatywnych form religijności. "Problem w tym, że stadionowe uwielbienia, czy nawet skromne śpiewy uwielbienia, które może mają miejsce w parafiach nie są wcale czymś kreatywnym. Są przeszczepioną do zachowań religijnych formą kultury rozrywki, a w przypadku koncertów po prostu popkultury. Są mieszaniem porządków, szczególnie jeśli próbuje się je łączyć z liturgią lub jeśli liturgię mają zastępować" – ocenia.

"Jeśli zamienimy nieszpory na koncerty i wieczory uwielbienia znajdziemy się w obszarze oddziaływania innej już religii niż katolickie chrześcijaństwo. Jeśli śpiewanie piosenek miałoby okazać się chrześcijaństwem przyszłości, to znaczy, że będzie to chrześcijaństwo niekoniecznie znające dobrze Pana Jezusa. Przecież chodzi w tym wszystkim o katolickie wyznanie wiary, a nie wyznanie jakiejkolwiek wiary w Jezusa" – podsumował redaktor PCh24.pl.

Czytaj też:
Z dziejów objawień Maryjnych. Komu ukazała się Matka Boża?
Czytaj też:
Matka Boża Miłosierdzia z Pellevoisin. Nihil obstat dla nabożeństwa

Źródło: PCh24.pl
Czytaj także