Rząd w Berlinie walczy z nielegalną migracją. Od 16 września rozpoczną się kontrole na wszystkich niemieckich granicach i będą trwały co najmniej sześć miesięcy. Część nielegalnych imigrantów ma być wydalanych do krajów sąsiednich, co już wywołało problemy na granicy polsko-niemieckiej. W związku z kontrolami niemieckiej straży granicznej, które generują gigantyczne korki i sprawiają, że drogi stają się nieprzejezdne, ruch w Słubicach (woj. lubuskie) wzrósł ponad dwukrotnie.
Jak pisze "Die Welt", nie wszystkim państwom Unii Europejskiej podoba się decyzja kanclerza Scholza dotycząca kontroli na granicach oraz polityki migracyjnej prowadzonej przez Berlin. Polska, Grecja i Austria zawiązały nieformalny "sojusz migracyjny" wymierzony w niemiecką politykę.
Nieformalny sojusz
Autorzy artykułu wskazują na ogromne niezadowolenie Aten, Warszawy i Wiednia z polityki podwójnych standardów stosowanej przez Berlin. Grecja przypomina, że w czasie kryzysu finansowego z 2008 roku musiała, pod naciskiem Niemiec, wdrożyć bolesny społecznie plan oszczędności. Tymczasem na początku lat 2000 Berlin bez żadnych konsekwencji złamał zasady z Maastricht, które między innymi określają limit deficytu budżetowego. Obecnie grecki rząd znajduje się w ogniu krytyki za sprawą kwestii nielegalnych migrantów.
Niewpuszczenie ich na terytorium UE i stosowanie pushbacków spotyka się z potępieniem organizacji pozarządowych oraz niektórych polityków. Jeśli jednak migranci są wpuszczani przez greckie służby graniczne, wtedy Ateny również są krytykowane.
– Jeśli wpuścimy kogoś do Evros [na granicy grecko-tureckiej – przyp. red.] i odeślemy go z powrotem do Turcji, wszyscy krzyczą: Grecja! Prawa człowieka! Ale jeśli Niemcy chcą odesłać kogoś do Polski, powołują się na traktat z Schengen – mówi gazecie jeden z greckich polityków.
Również polski rząd krytykuje Niemcy za odsyłanie migrantów z granicy polsko-niemieckiej. "Die Welt", który przypomina, że Tusk jest obecnie uważany za "jednego z najbardziej wpływowych polityków na kontynencie", wskazuje na krytykę szefa polskiego rządu skierowaną przeciwko Scholzowi w związku z kwestią migracji. Gazeta wskazuje, że problem napływu ludności do UE był od wielu lat podnoszony przez polityków z Polski jako dowód na niefrasobliwą politykę Niemiec w tej kwestii.
"Nie wiadomo, czy podczas rozmowy telefonicznej w ubiegły piątek kanclerz Olaf Scholz zdołał udobruchać Tuska. W kwestii zawracania migrantów do Polski Niemcy są zależne od współpracy w Warszawą" – konkluduje "Die Welt".
Czytaj też:
"Jest inaczej niż sądziliśmy". Sztab kryzysowy: Sytuacja jest nadal niepokojącaCzytaj też:
"Powody do wstydu". Tusk odpowiada Kaczyńskiemu