Ustawa o bonie energetycznym oraz o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia cen za energię elektryczną, gaz ziemny i ciepło systemowe wprowadziła bon energetyczny dla osób o dochodach do 2,5 tys. zł dla gospodarstw jednoosobowych i do 1,7 tys. zł na osobę w gospodarstwach wieloosobowych. Wysokość bonu będzie zależeć od liczby osób w gospodarstwie domowym i ma wynieść od 300 zł dla gospodarstw jednoosobowych do 600 zł dla sześcioosobowych i większych. Jeśli nieruchomość jest ogrzewana energią elektryczną wtedy kwota dofinansowania wyniesie od 600 do 1200 złotych. Przy wypłacie bonu ma obowiązywać zasada złotówka za złotówkę.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) zakłada, że projektowane świadczenie obejmie ok. 3,5 mln gospodarstw domowych w Polsce.
Nie ma chętnych na bon energetyczny
Wniosek dotyczący bonu energetycznego ma być składany w gminie od 1 sierpnia do 30 września 2024 r. Jak jednak donoszą media, mimo tego, że na złożenie dokumentów zostało tylko kilka dni, wciąż ogromna liczba Polaków tego nie zrobiła.
Według danych Ministerstwa Klimatu i Środowiska ok. milion osób wciąż nie złożyło wniosku o bon.
Warto przypomnieć, że od 1 lipca tego roku przestały obowiązywać zamrożone, niższe ceny energii. To oznacza, że w drugim półroczu zapłacimy za gaz i prąd wyraźnie więcej. Do Polaków zaczęły napływać już nowe prognozy, które niekiedy wskazują na ceny znacznie wyższe niż twierdzi rząd. MKiŚ przypomina, że obowiązująca od 1 lipca maksymalna cena prądu dla gospodarstw domowych to 500 zł netto za MWh. W porównaniu z pierwszym półroczem wzrosła ona z 412 zł netto za MWh.
Szefowa resortu klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska przekazała, że taryfy zostały ustalone na 1,5 roku. W końcówce przyszłego roku jest przestrzeń do ich obniżki.
Czytaj też:
Niepokojące prognozy dot. gospodarki. Ceny żywności w góręCzytaj też:
"Ceny prądu będą niższe". Hennig-Kloska podała termin