"Celem systemu wjazdu/wyjazdu (Entry Exit System) jest przede wszystkim zwiększenie bezpieczeństwa obywateli UE oraz zautomatyzowanie odpraw granicznych i zwiększenie ich efektywności" – czytamy w komunikacie.
Projekt dostosowuje polskie prawo do rozporządzenia Unii Europejskiej.
Najważniejsze rozwiązania:
– system EES ma zastosowanie do wszystkich obywateli państw trzecich, którzy korzystają z prawa krótkiego pobytu (czyli do 90 dni w dowolnym okresie 180 dni)
– rozwiązanie dotyczy zarówno obcokrajowców objętych obowiązkiem wizowym, jak i obywateli państw trzecich, z którymi UE podpisała umowy o liberalizacji reżimu wizowego w zakresie krótkiego pobytu
– system EES realizowany jest w celu rejestrowania danych dotyczących wjazdu i wyjazdu obywateli państw trzecich przekraczających granice zewnętrzne państw członkowskich. Chodzi także o dane dotyczące odmowy wjazdu w odniesieniu do takich obywateli
– system posiada wbudowany kalkulator obliczający okres dozwolonego pobytu na terenie obszaru Schengen
– wdrożenie EES pozwoli na odejście od stemplowania dokumentów podróży
– dane przetwarzane w systemie będą wykorzystywane na potrzeby m.in.: (sądów, prokuratury, wojewodów, Straży Granicznej, Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców, Policji, Krajowej Administracji Skarbowej
– nowy system umożliwi skuteczniejsze zarządzanie granicami zewnętrznymi oraz pozwoli weryfikować przestrzeganie przepisów przez obywateli państw trzecich, wymieniono.
Niemcy przywracają kontrole na granicach
Minister spraw wewnętrznych RFN Nancy Faeser ogłosiła we wrześniu wprowadzenie tymczasowej kontroli na wszystkich granicach lądowych Niemiec. Przepisy mają obowiązywać przez sześć miesięcy.
W reakcji na decyzję Berlina premier Donald Tusk oświadczył, że "tego typu działania są z polskiego punktu widzenia nie do zaakceptowania" i zapowiedział konsultacje z innymi sąsiadami Niemiec, których te plany dotyczą.
Temat przywrócenia przez Niemcy kontroli granicznych był przedmiotem poniedziałkowej debaty w Parlamencie Europejskim.
Czytaj też:
Nielegalna migracja. Europejski kraj zablokował tysiąc stron internetowychCzytaj też:
Halicki: To pierwszy krok do rozmontowywania UE