Po przeliczeniu głosów z 97 proc. komisji rządząca partia Gruzińskie Marzenie uzyskała ponad 54,24 proc. poparcia.
Drugie i trzecie miejsce zajęły ugrupowania opozycyjne: Koalicja na rzecz Zmiany – 10,8 proc. oraz blok Jedność – 10,1 proc.
Lider Koalicji na rzecz Zmiany Nika Gwaramia oświadczył, że nie uznaje wyników i oskarżył rządzących o "zamach stanu".
Wybory parlamentarne w Gruzji odbyły się w sobotę. Były to pierwsze wybory w kraju, w których wykorzystano elektroniczny system liczenia głosów zainstalowany w 74 proc. lokali wyborczych i obejmujący prawie 90 proc. wyborców.
Według Centralnej Komisji Wyborczej frekwencja wyborcza wyniosła 58,94 proc.
Wybory w Gruzji. "Wybór między Zachodem a Rosją"
Jeśli zwycięstwo Gruzińskiego Marzenia zostanie potwierdzone, będzie to ciosem dla tych Gruzinów, którzy liczą na ściślejszą integrację z Europą w głosowaniu określanym jako wybór między Zachodem a Rosją – odnotowuje agencja prasowa Reuters.
Moskwa wielokrotnie dawała do zrozumienia, że liczy na zwycięstwo Gruzińskiego Marzenia, oskarżając jednocześnie kraje Zachodu o bezprawną ingerencję w gruzińską politykę.
Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili – dawna sojuszniczka partii rządzącej, a obecnie zagorzała jej krytyczka, której uprawnienia mają głównie charakter ceremonialny – oraz niezależni krajowi obserwatorzy wyborów twierdzą, że Gruzińskie Marzenie brało udział w powszechnym kupowaniu głosów i innych formach nadużyć wyborczych w okresie poprzedzającym głosowanie.
Koalicja obserwująca wybory "Mój Głos" ogłosiła, że jej zdaniem wyniki "nie odzwierciedlają woli obywateli Gruzji", powołując się na liczne doniesienia o zastraszaniu wyborców i kupowaniu głosów. "Będziemy nadal domagać się unieważnienia wyników" – napisano w oświadczeniu.
Czytaj też:
Wyborczy kocioł w regionie