Gazeta odnotowuje, że Marsz Niepodległości organizowany jest od 2009 roku i na trwale wrósł w kalendarz wydarzeń w Warszawie obchodzonych 11 listopada. "Tym razem organizatorzy muszą jednak mieć się na baczności. Wszystko za sprawą pisma, jakie do warszawskiego ratusza skierowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga" – podkreśla dziennik.
Chodzi o śledztwo w sprawie przestępstw, głównie związanych z tzw. mową nienawiści, które miały mieć miejsce podczas marszu w 2018 roku. Prokuratura ma posiadać nagranie dokumentujące stosowanie przez jednego z uczestników groźby karalnej, a znamiona przestępstwa mogły wypełniać niektóre z haseł skandowanych i umieszczanych na transparentach.
"I właśnie w ramach tego śledztwa prokuratura postanowiła poinformować prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego o uchybieniach w działaniach formalnie nadzorowanego przez niego Stowarzyszenia Marsz Niepodległości" – czytamy w tekście.
Prokuratura: Trzaskowski może wyciągnąć konsekwencje wobec Stowarzyszenia Marsz Niepodległości
Prokurator Remigiusz Krynke z Prokuratury Warszawa-Praga przekazał "Rz", że pismo zostało wysłane 29 października, a śledczy poinformowali ratusz o przestępstwach i wykroczeniach nie tylko podczas marszu w 2018 roku, ale też w innych latach (2012, 2013, 2014, 2017, 2020, 2021 oraz 2022).
Zdaniem prokuratury organizatorzy wydarzenia z 2018 roku unikają podania danych członków Straży Marszu Niepodległości, którzy mieli być świadkami przestępstw, a nawet ich sprawcami.
"Co w praktyce oznacza pismo prokuratury? Chce ona, by ratusz uczulił władze stowarzyszenia na konieczność zapobieżenia podobnym nieprawidłowościom. Gdyby do nich ponownie doszło, zdaniem prokuratury prezydent powinien rozważyć środki, takie jak np. żądanie wyjaśnień od stowarzyszenia, a nawet wstąpienie do sądu o jego rozwiązanie" – zaznacza dziennik.
Czytaj też:
"Nikt nie chce awantur i burd". Siemoniak o Marszu Niepodległości