Lord protektor Platformy straci posadę
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Lord protektor Platformy straci posadę

Dodano: 
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia i ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia i ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski Źródło: X / Sejm RP
Działalność Marka Brzezinskiego w Polsce podsumować można jako wizytację przedstawiciela "liberalnej międzynarodówki", mającej silne poczucie wspólnoty interesów zasiedziałych lewicowoliberalnych elit różnych krajów Zachodu

Mark Brzezinski jechał do Warszawy z jasno określoną misją: wspierać tu walkę o "bezstronne sądownictwo, niezależne media i poszanowanie praw człowieka dla wszystkich, w tym zwłaszcza osób LGBTQI oraz innych mniejszości". Tak, wpisując się słowo w słowo w propagandowe hasła ówczesnej polskiej lewicowo-liberalnej opozycji, deklarował na początku 2021 r. podczas rutynowego, wymaganego amerykańską procedurą dyplomatyczną przesłuchania kandydata na ambasadora przed komisją Senatu. Spotkało się to z pełnym zrozumieniem administracji Joe Bidena, przyznajmy zresztą, że z jej punktu widzenia kandydat nadawał się do tej roli niemal idealnie. Przede wszystkim oczywiście jako syn swego ojca, Zbigniewa Brzezińskiego, który – jak zresztą każdy Polak mający sukces w Ameryce – uważany jest w "starym kraju" za bohatera.

Pozycja ojca obecnego ambasadora sprawiła, że jako symbol polskiego sukcesu w świecie, nowoczesności i skutecznego przezwyciężenia naszej "nienormalności" często i chętnie był on używany przez tutejszy obóz lewicowo-liberalny do zawstydzania "polskiego ciemnogrodu". Kierowany przez Tomasza Lisa "Newsweek" umieścił go na jednej z okładek w kolażu "Big Zbig kontra karły", gdzie wielkiemu Brzezińskiemu obłaziły nogawki małe jak karaluchy postaci Kaczyńskiego, Błaszczaka i Ziobry, a "Gazeta Wyborcza" dołączyła go do swego panteonu tytułem Człowieka Roku już w 2006 r., co zresztą zdziwiło samego laureata, który z rozbrajającą szczerością wyznał, odbierając wyróżnienie, że nie rozumie, dlaczego przyznano mu je akurat za rok, w którymi literalnie niczego nie zrobił.

Również młodszy syn "Zbiga", Mark, był w Polsce znany, zanim jeszcze rozpoczął swą dyplomatyczną misję – przynajmniej czytelnikom "Gazety Wyborczej", gdzie kilkakrotnie udzielał wywiadów pochlebnych dla sukcesów lewicowo-liberalnych salonów w "westernizowaniu" postkomunistycznej Polski i przezwyciężaniu jej "obciążeń". Nie udzielił już takiego wywiadu, gdy desygnowano go na ambasadora, ale "Wyborcza" uczciła tę nominację rozmową z jego siostrą, Miką Brzezinski.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także