Hołownia nie gryzł się w język. Müller: Stawia tezę, że służby mogą ingerować w proces wyborczy

Hołownia nie gryzł się w język. Müller: Stawia tezę, że służby mogą ingerować w proces wyborczy

Dodano: 
Rzecznik rządu Piotr Müller
Rzecznik rządu Piotr Müller Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Szymon Hołownia stawia tezę, że polskie służby mogły rozpocząć ingerencję w proces wyborczy – stwierdził Piotr Muller.

Afera wokół Collegium Humanum dotyczy sprzedawania dyplomów, przede wszystkim MBA (Master of Business Administration). W sprawie zatrzymano byłego rektora uczelni. Według "Newsweeka", na liście studentów widniało nazwisko lidera Polski 2050, obecnie marszałka Sejmu Szymona Hołowni.

– Natomiast jeżeli miałoby się okazać, w co nie chcę wierzyć, że do gry wkroczyły służby naszego państwa i to one dzielą się z dziennikarzami albo jakimiś innymi osobami, którym zależy na pomawianiu mnie w tej sytuacji przedwyborczej, takimi fake newsami, pomówieniami, kłamstwami, to oznacza, że sprawa jest bardzo poważna i to oznacza, że dojdzie do bardzo poważnego kryzysu zaufania w naszej koalicji, bo jeżeli służby za tym stoją albo służby lub prokuratura miała w tym jakikolwiek udział, bo skądś te informacje musiały też wyciec, no to będzie znaczyło, że nie jest to to, na co się umawialiśmy, przychodząc i zmieniając państwo, żeby nie wyglądało tak, jak wyglądało za PiS – powiedział marszałek Sejmu.

Muller: Przypiłowanie koalicjantów

Słowa wywołały spore poruszenie w mediach. Wypowiedź Hołowni komentuje m.in. Piotr Muller, poseł PiS i były rzecznik rządu.

"Druga osoba w państwie, lider jednej z partii koalicyjnych Szymon Hołownia, stawia tezę, że polskie służby mogły rozpocząć ingerencję w proces wyborczy. Od wielu miesięcy gołym okiem widać, że regularnie wykorzystywane są przeciwko opozycji. Teraz prawdopodobnie rozpoczął się proces wykorzystywania ich do przypiłowania koalicjantów. To niezwykle poważne zarzuty, które powinny zostać niezwłocznie wyjaśnione!" – napisał polityk opozycji.

Hołownia i Collegium Humanum

"O tym, że Marszałek Sejmu Szymon Hołownia był studentem Collegium Humanum mówią wszyscy byli pracownicy tej prywatnej, warszawskiej uczelni. Widzieli jego nazwisko na liście studentów, widzieli jego podpis pod immatrykulacją, czyli przyrzeczeniem studenckim. Słyszeli też, jak słynnym studentem, wtedy byłym kandydatem na prezydenta i liderem powstającego ruchu Polska 2050, chwalił się ówczesny rektor Collegium Humanum, który otrzymał już blisko 100 zarzutów, w tym m.in. fałszowania dyplomów na masową skalę i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Paweł Cz. lubił powtarzać: mam Hołownię na liście" – czytamy w "Newsweeku".

Oceny oraz dokumenty Hołowni były wpisywane do Sokratesa – systemu informatycznego obsługującego dydaktykę na tej wyższej uczelni. Według informatorów gazety, "Hołownia nigdy tak naprawdę nie studiował". Jak czytamy, polityk "miał po prostu otrzymać dyplom ukończenia studiów magisterskich". Podstawą do tego miały być zaliczenia i oceny otrzymane wcześniej podczas studiów na SWPS. "A także życzliwość byłego rektora Pawła Cz., który na własną odpowiedzialność wpisywał oceny i zaliczenia" – zaznacza "Newsweek".

Czytaj też:
Hołownia grozi koalicjantom: Jeżeli do gry wkroczyły służby, dojdzie do poważnego kryzysu
Czytaj też:
Sprawa Hołowni. Bortniczuk: To początek bardzo brutalnej i brudnej kampanii

Źródło: X
Czytaj także