Jest rok 2017. W Pałacu Prezydenckim urzęduje Andrzej Duda, premierem jest Beata Szydło. Pani Janina z Wąchocka mocno trzymając dłoń trzyletniej córki, nieśmiało kroczy ulicami Nowego Światu. Od jej ostatniego pobytu w stolicy minęły ledwie trzy lata, ale z trudem rozpoznaje znajome miejsca. Zniknęły kolorowe kawiarenki, kluby, dziewczyny w minispódniczkach i rozbawieni hipsterzy. Przepycha się przez tłum ponurych, szarych ludzi, rzucając niepewnie wzrokiem na odrapane szyldy: „Drogeria. Kupuj tylko u katolika”, „Garnitury dla prawdziwych chrześcijan”, na reklamę stojącej przy Foksal restauracji Pod Świętym Krzyżem. Prawdziwy, wielki, drewniany krzyż też jest – przed Pałacem Prezydenckim, dumny, wyniosły. Przenikliwy gwizd wyrywa kobietę z zamyślenia. Zapatrzona omal nie weszła prosto pod przechodzącą akurat ulicą codzienną modlitewną pielgrzymkę parlamentarzystów.
– Jak idziesz! To twoje dziecko? – szarpie ją za ramię funkcjonariusz straży miejskiej. – Dowód osobisty, świadectwo chrztu. Chyba nie jest z in vitro? – dopytuje agresywnie mężczyzna.
Tak ma wyglądać Polska pod rządami prawicy według polityków opcji rządzącej i środowiska „Gazety Wyborczej”. I wszystko wskazuje na to, że promocja takiego obrazu staje się przedwyborczym przekazem PO. (…)
fot. Adam Stępień/Agencja Gazeta