Nie będzie zemsty, nie będzie odwetu – te zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, jak można było przypuszczać, dla wielu komentatorów stały się koronnym dowodem PiS-owskiej hipokryzji. Jak to – udają zdziwienie i oburzenie – z jednej strony ma nie być odwetu, a z drugiej mówi się o zmianach w mediach publicznych, o kadrowych wymianach w spółkach Skarbu Państwa, wreszcie o osądzeniu afer? Odwet i zemsta to działania podyktowane zwykle negatywną emocją, resentymentem lub nienawiścią, pod wpływem których chce się zaszkodzić drugiemu dlatego, że wcześniej doznało się krzywdy – prawdziwej bądź wyimaginowanej. W 2007 r., kiedy to do władzy dochodziła Platforma Obywatelska, przykładem działań odwetowych były powołanie komisji do spraw zbadania rzekomych zbrodni PiS-owskich, próby postawienia przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry, wreszcie cały system ograniczający wpływ opozycji na życie publiczne. Kiedy jedni mówili o dorzynaniu watahy, inni wzywali do budowy kordonu sanitarnego wokół PiS. Krótko: celem było symboliczne lub niekiedy faktyczne wykluczenie opozycji z życia publicznego. To właśnie na tym polegała platformerska zemsta i to od niej, jeśli dobrze rozumiem, odżegnywał się Kaczyński.
Jednak rezygnacja z zemsty nie może przecież oznaczać wyrzeczenia się sprawiedliwości. Opozycja doszła do władzy nie tylko dlatego, że zaproponowała lepszy i bardziej sprawny sposób zarządzania Polską, lecz także dlatego, że większość wyborców miała dość arogancji, nieuczciwości i bezkarności rządzących. Niezależnie zatem od tego, kto wejdzie w skład nowego gabinetu, kilka kwestii będzie trzeba wyjaśnić.
Rzeczą pierwszą i najważniejszą będzie ustalenie odpowiedzialności tak karnej, jak i politycznej za katastrofę smoleńską. Ktoś, do licha, ponosi winę za bałagan przed wizytą w Katyniu, za brak rozpoznania i zabezpieczenia lotniska, za lekceważenie reguł, za to wszystko, co zakończyło się tak tragicznie dla śp. prezydenta i towarzyszących mu osób. Podobnie to nie krasnoludki odpowiadają za nieudolnie prowadzone prokuratorskie śledztwo. Ustalenie winnych jest podstawowym obowiązkiem państwa prawa i z żadną zemstą nie ma to nic wspólnego.
Nie mniej ważną sprawą jest wyjaśnienie afer, które towarzyszyły rządom PO. Chciałbym się dowiedzieć, czy były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz faktycznie kazał, w ramach prowokacji politycznej wymierzonej w PiS, spalić służbom budkę przed ambasadą Rosji. Chciałbym wiedzieć, czy Ryszard Kalisz dostał od szefa kontrwywiadu wojskowego dokumenty świadczące o korupcji w MON, chciałbym wiedzieć, czy prezes NBP zawarł potajemne porozumienie z rządem, mające na celu utrudnienie zwycięstwa opozycji w wyborach, chciałbym wreszcie poznać prawdę o zażyłych relacjach łączących Jana Kulczyka i poprzedni rząd. Jak bez odpowiedzi na te pytania można przywrócić wiarę w demokrację? Jak przezwyciężyć przekonanie, że polityka to teatr cieni, w którym zmieniają się aktorzy i rekwizyty, a treść wciąż jest ta sama?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.