Jeden miesiąc. Dokładnie tyle zostało rodzicom, którzy chcą uchronić swoje dzieci przed skrajną demoralizacją ze strony otwarcie marksistowskiej agendy rządu Donalda Tuska.
W tym roku do polskich szkół wchodzi tzw. edukacja zdrowotna. To nowy przedmiot, będący w istocie instrumentem szerzenia zdeprawowanej propagandy.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda pięknie. Epoka nowoczesna stwarza całą gamę zagrożeń dla zdrowia dzieci – od siedzącego trybu życia, przez zagrożenia psychiczne związane ze smartfonami aż po fatalną dietę. Nikt temu nie zaprzeczy, stąd poświęcenie jednego szkolnego przedmiotu wychowaniu do zdrowia wydaje się pomysłem sensownym i celowym.
Problem w tym, że wśród dziesięciu bloków tematycznych tzw. edukacji zdrowotnej znajdują się dwa skoncentrowane na seksualności.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
