Jak bezpieka chciała spacyfikować strajki na Wybrzeżu

Jak bezpieka chciała spacyfikować strajki na Wybrzeżu

Dodano: 
Mieszkańcy Gdańska zgromadzeni przed historyczną Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina w oczekiwaniu na ogłoszenie podpisania Porozumień Gdańskich
Mieszkańcy Gdańska zgromadzeni przed historyczną Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina w oczekiwaniu na ogłoszenie podpisania Porozumień Gdańskich Źródło: Wikipedia / Krzysztof Korczyński/ CC BY-SA 3.0 pl
Grzegorz Majchrzak W sierpniu 1980 r. bezpieka planowała akcję propagandową skierowaną do gdańskich stoczniowców, a także do mieszkańców Trójmiasta. Jej celem byłoby zaprezentowanie rzekomej dobrej woli rządzących oraz zrzucenie odpowiedzialności za niepowodzenie negocjacji na „elementy antysocjalistyczne”, czyli działaczy opozycji.

Jest w filmie „Wałęsa. Człowiek z nadziei” Andrzeja Wajdy scena podczas sierpniowego strajku w Stoczni Gdańskiej z 1980 r., kiedy to biorący w nim udział robotnicy, wyraźnie się czegoś obawiający, patrzą za kraty okupowanego przez siebie zakładu pracy. Scena ta wydaje się niezrozumiała, nawet jeśli pamięta się o robotniczej masakrze z grudnia 1970 r. Przecież rozegrała się ona nie w stoczni, lecz na terenie Trójmiasta. Problem w tym, że do strajkujących w Stoczni Gdańskiej docierały pogłoski, plotki o planowanym siłowym stłumieniu ich protestu, w tym o zatrzymaniu kierujących nim członków Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Te fałszywe informacje krążyły w Gdańsku nocą 21 sierpnia. Zapewne – podobnie jak w Szczecinie, gdzie robotnicy również strajkowali – docierały one również do protestujących, a przynajmniej do osób kierujących protestem. Bez większego ryzyka można stwierdzić, że te fałszywe informacje były dziełem Służby Bezpieczeństwa, a ich celem było nakłonienie pracowników najważniejszego zakładu w Trójmieście do zakończenia strajku. Na szczęście nie przyniosły one efektów.

Resort zadziałał błyskawicznie

Nie znaczy to, że PRL-owskie władze nie rozważały siłowego zakończenia strajków na Wybrzeżu. Podobnie jak nie wyklucza to, że na szczeblu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przygotowania do takiego wariantu były dalece zaawansowane, wręcz „dopięte na ostatni guzik”. Trzeba jednak od razu dodać, że taki pomysł pojawił się kilka dni później – po 

raz pierwszy, przynajmniej na piśmie, został on sformułowany 26 sierpnia 1980 r. Dlaczego dopiero wtedy? Trudno powiedzieć. Warto jednak przypomnieć, że strajk w Stoczni Gdańskiej rozpoczął się 14 sierpnia i był latem tamtego roku pierwszym protestem zaplanowanym oraz zorganizowanym przez działaczy opozycji(głównie Bogdana Borusewicza). Resort spraw wewnętrznych nie pozostał bezczynny, zadziałał wręcz błyskawicznie – komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Gdańsku Jerzy Andrzejewski utworzył w KW MO w Gdańsku sztab i stanowisko dowodzenia, które miały rozpocząć swoje działania w dniu wybuchu tego protestu, o godz. 8. Nowo utworzony sztab koordynował wszelkie poczynania związane z ochroną porządku i bezpieczeństwa publicznego w województwie gdańskim oraz meldował o rozwoju sytuacji i podejmowanych przedsięwzięciach. W mieście zorganizowano również specjalną grupę operacyjną funkcjonariuszy MSW, którą kierował naczelnik Wydziału III Departamentu III „A” Władysław Kuca (odpowiadający w centrali resortu za działania wobec Wolnych Związków Zawodowych). Niestety, nie wiemy nic na temat działalności tej grupy, gdyż nie zachowały się żadne materiały na ten temat. Ponieważ strajki rozszerzały się na inne zakłady pracy i wszystko wskazywało na to, że rządzącym nie uda się ich szybko zakończyć, 16 sierpnia Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej postanowiło utworzyć zespół, którego zadaniem miała być koordynacja podejmowanych przez władze centralne poczynań zmierzających do zakończenia protestów. Tego samego dnia powołano również Sztab MSW „dla koordynowania zintensyfikowanych działań jednostek resortu spraw wewnętrznych w celu zapewnienia bezpieczeństwa, ładu i porządku publicznego w kraju”. Operacji SB nadano kryptonim Lato ’80, a na czele wspomnianego sztabu stanął wiceminister spraw wewnętrznych i resortowy „jastrząb” Bogusław Stachura.

Artykuł został opublikowany w 35/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także