Było ich zaledwie 316. A Niemcom i Sowietom wyrządzili więcej szkód niż cała dywizja. Elita elit. Najdzielniejsi z dzielnych. Cichociemni. Opowieść o tych bohaterskich żołnierzach należy do najpiękniejszych kart polskiej historii II wojny światowej.
Młodzi mężczyźni (i jedna kobieta) zostali wybrani spośród tysięcy naszych żołnierzy służących na Zachodzie. Otrzymali wszechstronne wyszkolenie brytyjskich służb specjalnych. Stali się wyborowymi strzelcami, ekspertami w walce wręcz, dywersji i sabotażu. Mistrzami podziemnych operacji.
Następnie zrzucono ich ze spadochronami do okupowanego kraju, gdzie mieli wesprzeć Armię Krajową. Losy każdego z nich to prawdziwa epopeja. Niech świadczy o tym choćby historia por. Adolfa Pilcha „Góry”, „Doliny”. Najwybitniejszego – podkreślam, że to moja subiektywna ocena – z cichociemnych.
Ten dzielny oficer na przełomie lat 1943 i 1944 trafił na Nowogródczyznę – w sam środek polsko-sowieckiej wojny partyzanckiej. Polacy byli w całkowitej defensywie, ale „Góra” tchnął w nich nowego ducha. Zaczął systematycznie „czyścić” lasy z bolszewickich band. Szybko stał się postrachem Sowietów.
Gdy do wschodniej Polski wkroczyła Armia Czerwona, nie zamierzał kłaść głowy pod topór. W brawurowym rajdzie przeprowadził swoich ludzi przez pół kraju, na odsiecz powstaniu warszawskiemu. Stolicy nie udało się uratować, ale Pilch pomścił część ofiar niemieckich zbrodni. W nocnym ataku w Truskawiu wyrżnął do nogi batalion esesmanów z Brygady Kamińskiego. Pilchowi udało się uniknąć ubeckiej kuli – w 1945 r. przedarł się na Zachód.
Rok 2016 został przez Sejm Rzeczypospolitej ogłoszony Rokiem Cichociemnych. Miejmy nadzieję, że ta inicjatywa to nie koniec i w ślad za nią przyjdą kolejne. Dużo się ostatnio mówi o planach nakręcenia wielkiej polskiej superprodukcji, która promowałaby na świecie naszą historię. Cichociemni to idealny temat na taki film
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.