Prezydent i szef MON odwiedzili dziś polskich żołnierzy stacjonujących w Rumunii w ramach wielonarodowej brygady NATO i wzięli udział w wigilijnym spotkaniu z żołnierzami. Celem wizyty było zapoznanie się z warunkami służby i pracy żołnierzy oraz pracowników kontyngentu. Resort obrony opublikował na Twitterze zdjęcia ze spotkania. Postanowił je skomentować minister obrony w rządzie PO-PSL Tomasz Siemoniak.
"Przedszkolaki z PiS. Minister obrony narodowej paraduje w mundurze harcerskim. A prezydent w 'wojskowym swetrze'. Jadą do Rumunii i bawią się w wojsko. Sprzęt, mundury i hełmy by żołnierzom kupili zamiast tych przebieranek" – napisał na Twitterze Siemoniak.
Polityk doczekał się odpowiedzi ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej. "Panie pośle, biorąc pod uwagę, że był Pan ministrem obrony narodowej, dziwi nas, że świąteczną wizytę u żołnierzy nazywa Pan "zabawą w wojsko". Co do ubioru - był Pan pewnie w wielu kontyngentach i widział Pan, że w garniturach się tam raczej nie chodzi" – napisano z twitterowego konta MON.
To jednak nie był koniec. Wpis MON nie pozostał bez odpowiedzi. "Zachodni politycy nie przebierają się za żołnierzy. I ja nigdy ani premier (z wyjątkiem uroczystości pożegnania poległych w Afganistanie, gdzie ze względu na mróz pożyczyliśmy wojskowe kurtki) będąc w kontyngentach nie udawaliśmy żołnierzy jak politycy PiS" – wskazał były szef MON. "Nikt podczas dzisiejszej wizyty nie przebierał się za żołnierza. Będzie nam miło jak skupi się Pan na konstruktywnej krytyce, bo w pierwszym tweecie minął się Pan z prawdą nie tylko w kwestii ubioru. Kupiliśmy zarówno nowoczesny sprzęt, jak i mundury i hełmy" – odpowiedziało MON.