Ćwierć wieku istnienia „Gazety Wyborczej” to ćwierć wieku aktywnego wspierania przez nią kolejnych projektów politycznych. Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna, Unia Demokratyczna, Unia Wolności, Demokraci.pl, koalicja Lewica i Demokraci, Ruch Palikota, Europa Plus, wreszcie Komitet Obrony Demokracji. Wszystkie te byty oprócz głoszonej lewicowo-liberalnej ideologii i entuzjastycznego podejścia do „historycznej umowy” Okrągłego Stołu łączy jedno. Wszystkie mianowicie, najdelikatniej mówiąc, nie spełniły związanych z nimi oczekiwań.
Wydaje się, że nieudolność wspieranych polityków w końcu zirytowała redakcję na tyle, że postanowiła ona wziąć sprawy w swoje ręce i de facto sama stała się partią – zgodnie z wezwaniem Tomasza Lisa, że „partie opozycyjne sobie nie radzą i muszą je zastąpić media”. Patrząc jednak, jak sobie w tej nowej dla siebie roli poczyna – reprezentatywnym przykładem jest tutaj nieudolne uderzenie „tajnym agentem” w Antoniego Macierewicza – należy wątpić, żeby osiągnęła w polityce większe sukcesy niż wspomniane wyżej formacje.
Trudno wskazać dokładnie moment ostatecznego zarzucenia pozorów, ale porównanie starych roczników gazety z jej bieżącą produkcją nie pozostawia wątpliwości. (...)