18 grudnia ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie podjął decyzję, iż Mateusz Piskorski będzie mógł opuścić areszt, jeśli wpłaci 300 tys. poręczenia majątkowego. Orzeczenie to zaskarżyły zarówno obrona, jak i prokuratura. Adwokaci polityka wnioskowali o zmniejszenie kaucji. Wczoraj warszawski Sąd Apelacyjny rozpoznał zażalenia i zmienił wcześniejsze postanowienie w takim zakresie, że poręczenie majątkowe zwiększono do kwoty 500 tys. zł, zaś zakaz działalności publicznej został uchylony. Inne postanowienia sąd utrzymał w mocy. Oznacza to, że jeśli lider partii Zmiana wyjdzie na wolność, będzie miał zatrzymany paszport oraz cztery razy w tygodniu będzie musiał zgłaszać się na policję. Co więcej, nie będzie mógł nawiązywać kontaktu z nieprzesłuchanymi jeszcze świadkami w jego sprawie.
Czytaj też:
Mateusz Piskorski wyjdzie z aresztu? Sąd ustanowił kaucję
"Zdajecie sobie Państwo sprawę, że kwota ta jest praktycznie nieosiągalna" – czytamy na facebookowym profilu partii Zmiana na Facebooku. Jak dodano, partia zrobi wszystko, aby uzbierać tę kwotę.
Były poseł Samoobrony i lider partii Zmiana jest oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin. Prokuratorzy twierdzą, że wykorzystując swoje liczne kontakty w kraju i za granicą, u dziennikarzy i w kręgach politycznych promował cele Federacji Rosyjskiej. Śledczy uważają, że miał również prowokować antypolskie nastawienie u Ukraińców oraz antyukraińskie postawy wśród Polaków. Wszystko to zaś maił podejmować w porozumieniu z rosyjskimi służbami specjalnymi, za co miał być sowicie opłacany.
O prawa Mateusza Piskorskiego upominali się eksperci Organizacji Narodów Zjednoczonych. W przekazanej polskiemu rządowi opinii ocenili, iż pozbawienie go wolności jest "arbitralne i sprzeczne z przepisami Powszechnej deklaracji praw człowieka". Domagali się również zwolnienia go z aresztu i zapewnienia mu egzekwowalnego prawa do odszkodowania”.
Czytaj też:
Eksperci ONZ upominają się o Mateusza Piskorskiego. Wzywają Polskę do jego uwolnienia