"DGP" zauważa, że wczorajszych egzaminów gimnazjalnych nie udało się przeprowadzić tylko w trzech w szkołach. "Znaleziono niemal 3 tys. osób, które zastąpiły strajkujących nauczycieli – w tym emerytów i bezrobotnych. Wszyscy musieli mieć wykształcenie pedagogiczne" – czytamy.
Kolejnym sprawdzianem w starciu rząd – strajkujący będą egzaminy ósmoklasistów oraz matury. Nauczyciele na radach pedagogicznych powinni wkrótce zdecydować o dopuszczeniu poszczególnych uczniów do egzaminu dojrzałości. Jeśli protestujący tego nie zrobią, matury mogą stanąć pod znakiem zapytania.
"DGP" ustalił, że rząd już przygotowuje plan, żeby "wyprzedzić nauczycieli" i rozważa zmianę przepisów, które mówią o kryteriach określających, kto i na jakich zasadach może przystąpić do matury. – Jesteśmy w stanie to zrobić w ciągu jednego dnia, jeśli będzie taka potrzeba – cytuje swoje źródło z rządu dziennik.
Jak pisze dalej gazeta, z badań, którymi dysponują rządzący wynika, że spada poparcie zarówno dla strajku (jest już niższe niż 50 proc.), jak i dla lidera ZNP Sławomira Broniarza. "Rząd liczy na to, że jeżeli uda się bezproblemowo przeprowadzić wszystkie egzaminy, to protest się wypali" – czytamy.
Czytaj też:
Działacze KOD przeszkadzali uczniom piszącym egzamin. Nauczyciele... bili im brawo