Zamach przywołał w pamięci tragiczne obrazy z lipca, gdy w dzień święta narodowego, ciężarówka prowadzona przez urodzonego w Tunisie obywatela Maroka i Francji wjechała w tłum ludzi w Nicei. Mohamed Bouhlel zabił wówczas niemal 90 osób, a ranił ponad 200. Ataki z użyciem pojazdów miały już miejsce w Izraelu, USA, Kanadzie czy w Chinach.
Pierwsze informacje wskazują jednak na to, że sprawca ataku w Berlinie – według agencji DPA i dziennika „Die Welt” Pakistańczyk, który w tym roku został zarejestrowany w Niemczech jako uchodźca – był tzw. samotnym wilkiem. Eksperci podkreślają, że nawet doskonałe służby nie byłyby w stanie upilnować wszystkich potencjalnych terrorystów. A przecież po pierwsze europejskie służby doskonałe jeszcze nie są, a po drugie mają do upilnowania setki bojowników z europejskimi paszportami, którzy po zdobyciu krwawego doświadczenia na Bliskim Wschodzie, wrócili na Stary Kontynent.
Podobnych zamachów może więc niestety przybywać. Reprezentanci nienawistnej ideologii Państwa Islamskiego – regularnie mordujący chrześcijan na całym świecie – tracą grunt pod nogami w Syrii i w Iraku, mogą chcieć ukryć swoje porażki za pomocą kolejnych ataków na cele na Starym Kontynencie.
Celami mogą być jarmarki świąteczne i kościoły. Islamiści nie ukrywają bowiem, że chcą siać strach w sercach chrześcijan. Jak informuje „The Daily Best” w listopadowym numerze internetowego pisma „Rumiyah” – którego celem jest rekrutowanie bojowników – doradzali, aby przeprowadzać ataki wzorowane na zamachu w Nicei, najlepiej z użyciem dużych ciężarówek. „Pojazdy są jak noże, ponieważ są ekstremalnie proste do zdobycia. Ale w przeciwieństwie do noży, które znalezione u kogoś mogą budzić podejrzenia, pojazdy nie budzą absolutnie żadnych wątpliwości” – napisali islamscy propagandziści.
Jest więc bardzo prawdopodobne, że zamiast uczyć ludzi „jak zrobić bombę w kuchni twojej mamy” (to z kolei jeden z tytułów z magazynu al Kaidy), będą atakować właśnie za pomocą ciężarówek, ale też innych samochodów. Przedstawiciele FBI i Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego już w 2010 r. ostrzegali, że terroryści mogą używać ciężarówek, samochodów czy buldożerów jako broni i „uderzać w tłum ludzi, budynki czy w inne samochody”. „Takie ataki mogą by przeprowadzane w miejscach, gdzie gromadzi się duża liczba ludzi” – ostrzegali sześć lat temu Amerykanie.
Jest oczywiste, że nie możemy zakazać jazdy ciężarówkami czy używania noży. Cywilizowany świat może jednak zmienić swój sposób myślenia. Życia w warunkach większego zagrożenia nauczyć muszą się politycy, podejmując skuteczniejsze działania w walce z terroryzmem.
Życia wśród potencjalnych terrorystów muszą się też nauczyć zwykli Europejczycy. Podobnie jak mieszkańcy Izraela musimy więcej wagi przykładać do odpowiedniego kształcenia naszych społeczeństw. Nauczyć się szybko rozpoznawać niebezpieczeństwo i wykształcić nawyki działania w razie zagrożenia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.