Wojna handlowa między największymi światowymi mocarstwami trwa od 2018 r. Na jakim jest dziś etapie?
Jest w fazie uśpienia – od momentu podpisania w styczniu tego roku porozumienia handlowego USA z Chinami ostry konflikt handlowy został wstrzymany. Ale za to nabrały tempa wydarzenia na innych polach – politycznym i technologicznym. USA wprost obwiniają Chiny o rozprzestrzenienie się pandemii, uważając, że nie podjęły one niezbędnych kroków na samym początku, by zdusić ją w zarodku. W sferze technologicznej USA nałożyły ograniczenia na dostarczanie firmie Huawei (oskarżanej o szpiegostwo na rzecz władz chińskich) i powiązanym z nią spółkom komponentów, przy których produkcji wykorzystano amerykańskie technologie. USA uderzyły też w działalność na rynku amerykańskim popularnych chińskich aplikacji TikTok i WeChat. Sytuacja jest więc bardzo napięta, a na jej rozwój znaczący wpływ będzie miał wynik listopadowych wyborów prezydenckich w USA. Jeśli wygra Donald Trump, to można spodziewać się, że konflikt będzie trwał, a może nawet zaostrzał się. Joe Binden również prezentuje dość ostre stanowisko wobec Chin, jednak będzie on prawdopodobnie bardziej otwarty na współpracę z Chinami w wybranych kwestiach, np. zmian klimatycznych.
A co to wszystko oznacza dla Europy?
UE, będąca największym blokiem handlowym na świecie, mocno ucierpiała m.in. przez niepewność w światowej gospodarce spowodowaną wojną handlową USA z Chinami, a przez to spadkiem inwestycji i wymiany międzynarodowej. Firmy europejskie skorzystały jednak w pewnym stopniu na rywalizacji amerykańsko-chińskiej, m.in. na obniżeniu barier handlowych przez Chiny, które chciały przeciągnąć Unię na swoją stronę w sporze z USA. Choć UE od 2019 r. stara się być bardziej asertywna w relacjach z ChRL, co zbliża ją do stanowiska USA, to jednocześnie nie przyjmuje konfrontacyjnego kursu administracji amerykańskiej, aby móc współpracować z Chinami w kwestiach globalnych, np. ochrony klimatu. Choć teraz, gdy konflikt obu mocarstw zaognił się, USA mogą oczekiwać jednoznacznego sojuszniczego wsparcia.
To może Europa powinna mu go po prostu udzielić?
USA są dla UE ważnym partnerem nie tylko gospodarczym, ale także w dziedzinie bezpieczeństwa. Jednak administracja Donalda Trumpa prowadzi ostrą politykę gospodarczą nie tylko wobec Chin, ale także UE, o czym świadczy m.in. nałożenie dodatkowych ceł na produkty z UE, w tym stal i aluminium czy groźby zrobienia tego samego w przypadku samochodów i ich części. Ponadto działania USA osłabiające Światową Organizację Handlu, szczególnie jej funkcje arbitrażową, zmniejszają przewidywalność w handlu międzynarodowym, a to niekorzystne dla UE. Obie strony mają jednak wiele wspólnych interesów w relacjach z Chinami (choćby dążenie do zwiększenia otwartości chińskiego rynku czy skuteczniejsza ochrona własności intelektualnej). Zażegnanie sporów na linii USA-UE przyczyniłoby się do wzmocnienia ich głosu wobec Chin.
Zapisy proponowane w nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa dość otwarcie wykluczają chińskich dostawców z polskiego rynku telekomunikacyjnego. Czy taki kraj, jak Polska może sobie pozwolić na tak otwarte i jednoznaczne politycznie deklaracje?
Cała Unia Europejska jest teraz w fazie wypracowywania rozwiązań dotyczących sieci 5G. Przyjęty przez Komisję Europejską w styczniu 2020 r. dokument „5G Toolbox” jest zestawem rekomendacji dla państwa członkowskich wspierającym je w budowania sieci piątej generacji. Dokument mówi m.in. o skrupulatnej ocenie zagrożeń związanych z infrastrukturą i dostawcami, ale nie wskazuje konkretnych rozwiązań, bo te mają być wypracowane na poziomie narodowym. Kryteria zaproponowane w projekcie polskiej ustawy dość wyraźnie wskazują na możliwe trudności dla firm chińskich w budowie sieci 5G nad Wisłą. Jednak mogą je napotkać także w innych państwach członkowskich UE, np. we Francji, gdzie są wprowadzane tymczasowe zgody na używanie sprzętu, w tym od Huawei.
Czy jeśli projekt nowelizacji zostałby przyjęty w takiej formie, to moglibyśmy ponieść jakieś konsekwencje gospodarcze?
Faktyczne wykluczenie chińskich firm z polskiego rynku telekomunikacyjnego może nieść za sobą odpowiedź ze strony Chin, np. zwiększanie barier w dostępie do rynku dla polskich eksporterów.
To realne zagrożenie?
Pojawiały się już ostrzeżenia ze strony Chin o możliwości ograniczenia relacji gospodarczych z Wielką Brytanią, która w lipcu br. zdecydowała o wykluczeniu Huawei z budowy sieci 5G (krytykowała ponadto chińskie władze m.in. za ich politykę wobec Hongkongu). Możliwe jest również nałożenie restrykcji na działania na rynku chińskim dostawców rozwiązań 5G z Unii Europejskiej – Nokii i Ericssona. Chinom zależy jednak na współpracy z Unią Europejską. Chcą w niej mieć ważnego partnera gospodarczego i odciągać ją od USA. Dlatego istotna jest jak największa spójność działań państw członkowskich UE, również w sferze technologicznej.
Od 2018 r. w Polsce obowiązuje ustawa o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, w którym zostały wpisane obszary kluczowe dla bezpieczeństwa państwa (energia, zdrowie, transport, banki, finanse, infrastruktura cyfrowa i zaopatrzenie w wodę). 7 września tego roku rozpoczęły się konsultacje na temat zmian w tej ustawie. W projekcie proponuje się poszerzenie obszarów kluczowych o telekomunikację. Zdefiniowano w nim także kryteria oceny firm, które mogą dostarczać sprzęt i oprogramowanie. Wśród ocenianych rzeczy, zgodnie z proponowaną zmianą, ma być: „prawdopodobieństwo, czy dostawca sprzętu lub oprogramowania znajduje się pod wpływem państwa spoza Unii Europejskiej lub Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, uwzględniającą:
a) stopień i rodzaj powiązań pomiędzy dostawcą sprzętu lub oprogramowania i tym państwem,
b) prawodawstwo tego państwa w zakresie ochrony praw obywatelskich i praw człowieka”.
Przyjęcie tego zapisu będzie oznaczać, że firmy chińskie zostaną wykluczone z przetargów na dostawę sprzętu i oprogramowania.