Ekspert: Polskę w kryzysie uratowało to, co było uważane za słabość

Ekspert: Polskę w kryzysie uratowało to, co było uważane za słabość

Dodano: 
Mateusz Morawiecki w Brukseli
Mateusz Morawiecki w Brukseli Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Polską gospodarkę wyróżnia to, co do niedawna uważaliśmy za jej słabość, a w warunkach kryzysu okazało się jej mocną stroną. Mianowicie to, że mamy wyższy udział produkcji przemysłu przetwórczego, a niższy udział usług – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Elżbieta Mączyńska, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Z oficjalnych danych wynika, że spadek PKB wyniósł 2,8 proc. Czy można stwierdzić, że to dobrze – bo jest to mniej niż zakładano, czy też należy się martwić, bo spadek zawsze jest spadkiem?

Elżbieta Mączyńska: Jest to wynik generalnie dobry, jeżeli można mówić o ujemnym wskaźniku w ten sposób. PKB to wartość nowowytworzona, mówiąc w uproszczeniu suma wszystkich płac i zysków na wszystkich szczeblach gospodarki i państwa. Czyli to, co wytwarzamy w postaci płac, a właściciele kapitału, czy to prywatni, czy państwowi, w postaci zysków. Czyli wskaźnik -2,8 proc. oznacza, że o tyle – o 2,8 proc. skurczyła się wartość wytworzona.

Biorąc pod uwagę te trudne warunki, które wynikały z pandemii ten wynik jest zaskakująco dobry. Prognozy Banku Światowego, Komisji Europejskie, były znacznie gorsze. Rząd polski zaplanował na rok przyszły 4 proc. wzrostu, a organizacje międzynarodowe prognozują nieco niższy wzrost. Choć nie zawsze – w listopadzie 2020 roku Goldman Sachs, a więc jeden z największych banków inwestycyjnych w Polsce ogłosił, że Polska ma szansę na 6 proc. wzrostu PKB w 2021 roku. To była prognoza ultraoptymistyczna, bo inne organizacje prognozują nawet poniżej 3 proc. Więc różnice są olbrzymie.

Z czego wynikają tak wielkie różnice?

Wydaje się, że z tej ogromnej skali niepewności związanej z pandemią. Jest globalny wskaźnik niepewności, który gwałtownie skoczył w grudniu, w styczniu, gdy pojawiły się informacje o szczepieniach nieco spadł, ale teraz, gdy jest zamieszanie wokół szczepionek i informacje o nowych odmianach koronawirusa, znów poszedł w górę. A te różnice w prognozach wynikają z różnych założeń. W przypadku Goldman Sachs są bardziej optymistyczne, w przypadku innych prognoz nieco mniej optymistyczne.

To prognozy. Wróćmy do tego, co jest policzone, czyli wskaźników za poprzedni rok. Co spowodowało, że sytuacja w Polsce nie jest tak zła, jak zakładano wcześniej?

Przyczyną tego, że Polska relatywnie dobrze sobie poradziła z kryzysem, jest najprawdopodobniej czynnik strukturalny. Polską gospodarkę wyróżnia to, co do niedawna uważaliśmy za jej słabość, a w warunkach kryzysu okazało się jej mocną stroną. Mianowicie to, że mamy wyższy udział produkcji przemysłu przetwórczego, niż średni poziom w Unii Europejskiej i strefie Euro, ale niższy udział usług. Zwłaszcza tych usług, jak turystyka, hotelarstwo, gastronomia, która najbardziej ucierpiały na kryzysie i wciąż są najdłużej poddane lockdownowi. To moim zdaniem fundamentalny czynnik, który sprawia, że Polska radzi sobie w miarę dobrze. Portugalia, Hiszpania, Włochy, czy Francja mają znacznie wyższy udział turystyki, hotelarstwa i gastronomii, więc informacje stamtąd docierające są dramatyczne.

Dzięki temu, że w Polsce jest inna struktura gospodarki, także prognozy na przyszły rok są bardziej optymistyczne. To też prawdopodobnie uwzględnił Goldman Sachs, zapewne jego analitycy brali pod uwagę nie tylko prognozy dotyczące koronawirusa, ale też strukturę gospodarki. A widzimy też, że polski przemysł przetwórczy bardzo pozytywnie zaskoczył, w dobie kryzysu nasi producenci pozyskali dodatkowe rynki zbytu. To pokazuje, że polscy przedsiębiorcy stali się elastyczni i zdolni do działań natychmiastowych, improwizacji, co oczywiście wymaga ciężkiej pracy, należą się im słowa uznania.

Czytaj też:
Spadek PKB Polski. Morawiecki pokazał dane

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także