Sprawę opisuje dzisiejszy "Fakt". Dziennik przekonuje, że według ekspertów zatrudnionych przez rząd opłaty za prąd mają systematycznie rosnąć.
Chodzi o analizę sporządzoną na podstawie obliczeń rządowej agencji KOBIZE, Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami, do której dotarł "Fakt". Z tych informacji wynika, że wzrostu cen nie da się w żaden sposób powstrzymać.
W zeszłym roku przeciętne gospodarstwo zapłaciło 226 zł za emisję dwutlenku węgla. W ciągu najbliższych czterech lat rachunki za prąd mają podrożeć o 256 zł. Natomiast do 2030 roku nawet o 667 zł. – To będzie nie do udźwignięcia – mówią rozmówcy gazety.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przekazało, że pracuje nad projektem rekompensat, które mają być skierowane do najuboższych Polaków.
Wzrostu cen nie da się powstrzymać
Skąd takie koszty? Chodzi o konieczność wykupowania praw do emisji dwutlenku węgla przez elektrownie.
Były wiceminister Janusz Kowalski podkreśl, że za transformację energetyczną de facto zapłacą najubożsi. Przypomnijmy, że Kowalski stracił stanowisko w rządzie właśnie z powodu sprzeciwu wobec polityki rządu w sprawie polityki energetycznej.
– W całej Europie ceny energii rosną ze względu na rosnące koszty uprawnień do emisji CO2, które przekładają się na wyższe ceny energii w krajach, które dalej emitują dwutlenek węgla. Szczególnie w krajach, które emitują go dużo, a Polska emituje go bardzo dużo, bo nadal 70 proc. energii wytwarza z węgla. Możliwe są jakieś kosmetyczne zmiany, natomiast trend wzrostowy będzie się utrzymywał – mówi w rozmowie z dziennikiem Wojciech Jakóbik, ekspert i redaktor naczelny portalu BiznesAlert. Jego zdaniem jedynym wyjście jest całkowita transformacja energetyczna naszego kraju.
Czytaj też:
Spięcie Glińskiego z Bosakiem. Poszło o nowy "podatek"Czytaj też:
Sklepy muszą rozliczyć nowy podatek. Budżet zaciera ręce