„Berliner Zeitung” przywołuje dane berlińskiej Izby Przemysłowo-Handlowej (IHK), z których wynika, że eksport berlińskich firm do Polski wzrósł o 15 procent do 794 mln euro (o 189 procent w porównaniu z 2004, rokiem przystąpienia Polski do UE). Tylko do Chin, Francji i USA dostarczano z Berlina więcej towarów. Pod względem importu do Berlina, Polska w 2020 roku znalazła się za Chinami z wolumenem 2,1 mld euro, wyprzedzając Włochy, Holandię, Francję i USA. To o 16 procent więcej niż w 2019 roku i o 332 procent więcej niż w roku 2004.
Polska daje stabilność
Obecnie Polska jest piątym co do wielkości partnerem handlowym Niemiec, czwartym co do wielkości partnerem Berlina, a Izba Przemysłowo-Handlowa w Berlinie widzi w niej „kotwicę stabilności" dla stołecznej gospodarki w czasie koronakryzysu – opisuje dziennik. Pod względem niemieckiego eksportu Polska znalazła się w 2020 roku na 6. miejscu z kwotą 64,7 mld euro.
Dodatkowo, jak podkreśla "BZ", Polska bezpiecznym miejscem dla inwestycji. Gdy komunistyczna władza otworzyła granice, na granicy z Niemcami zaczęły powstawać liczne bazary – czytamy w dzienniku. Wówczas pokazała się w pełnej krasie przedsiębiorcza energia Polaków, uważa ekonomista i ekspert ds. Niemiec z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Sebastian Płóciennik. I podkreśla, że także przygraniczne bazary nie były przypadkiem.
Kolejnym motorem dla rozwoju polsko-niemieckich relacji handlowych było wejście Polski do UE w 2004, a następnie, „paradoksalnie”, kryzys finansowy roku 2008. „Polska prawie nie ucierpiała z tego powodu. Niemcy to widzieli, ich firmy szukały bezpiecznego miejsca na inwestycje i uznały Polskę za o wiele lepsze miejsce od południowej Europy” – wyjaśnił gazecie Płóciennik.
Czytaj też:
Obyło się bez incydentów. Baltic Pipe skrzyżował się z Nord Stream 2