Polityk Prawa i Sprawiedliwości – Zjednoczonej Prawicy był w środę, 21 września rano gościem w Programie 1. Polskiego Radia.
Szef Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi mówił o wzroście cen i sytuacji na rynku produktów spożywczych.
Ceny żywności
Według ekspertów, duzi eksporterzy towarów żywnościowych, którzy wprowadzili trwałe ograniczenia w handlu międzynarodowym, napędzają kolejny etap wzrostu cen na wszystkich poziomach, od cen towarów do cen detalicznych. Niektórzy wskazują również, że firmy mają tendencję do nieodzwierciedlania w pełni wyższych kosztów zakupu produktów żywnościowych w swoich cenach w krótkiej perspektywie, aby zachować udziały w rynku i zoptymalizować koszty w dalszej części rachunku zysków i strat.
Przez ostatnie miesiące wielu analityków wykazywało, iż w wielu firmach obecne ceny nie odzwierciedlają jeszcze wpływu wojny na Ukrainie.
"Racjonalne zachowanie"
– Na wojnie robiono ogromne pieniądze, a mamy wojnę za granicami. Mamy niepokój i lęki. I na nich ktoś chce zbić fortunę – stwierdził Henryk Kowalczyk w środę w radiowej "Jedynce". – Jeśli klienci zaczęli kupować cukier po 70 złotych, po 10 kilogramów, to była to zachęta dla sieci handlowych, by taką cenę utrzymywać. (...) Trzeba patrzeć spokojnie i racjonalnie, nigdy nie ulegać panice, a podstawą musi być racjonalne zachowanie klientów – mówił.
Zdaniem wicepremiera, w Polsce "występują zmowy cenowe przy skupie produktów od rolników". – Chociaż na szczęście w tym roku nie zauważyliśmy takich zjawisk. Ale przypomnę propozycję skupu porzeczek po 40 groszy za kilogram czy jabłek przemysłowych po 10-12 groszy sprzed kilku lat – powiedział minister rolnictwa i rozwoju wsi. I dodał, że obecnie w naszym kraju "była próba wzniecenia paniki na rynku skupu zbóż przed żniwami". – Na szczęście się to nie udało – ocenił.
Czytaj też:
Minister rolnictwa: Na spadek cen już bym nie liczyłCzytaj też:
Wicepremiera zapytano o kryzys: Żywności nie zabraknie