Niedawno członek Rady Polityki Pieniężnej dr hab. Przemysław Litwiniuk w radiu Tok FM stwierdził, że "zgodnie z uchwałą zarządu NBP wizyta w banku o charakterze służbowym jest możliwa jeden raz w tygodniu, a jeżeli jest posiedzenie decyzyjne, to tylko na to posiedzenie". Jak stwierdził, "w ciągu końcówki 2021 i na początku 2022 doszło do poważnych zmian ograniczających swobodę funkcjonowania członków RPP". – Moja karta wejściowa działa tylko na korytarz RPP. Aby spotkać się z analitykami, żeby porozmawiać o modelach — tylko za zgodą dyrektora gabinetu prezesa. Bez takiej zgody niestety nie wolno mi się kontaktować ze staffem – mówił.
NBP zaprzeczył zarzutom, a w specjalnym komunikacie poinformowano, że szczegółowo skontrolowano "możliwości wejścia do NBP, spotkań z pracownikami oraz wykonywania połączeń telefonicznych". "Kontrola wykazała, że wszyscy członkowie RPP mają przydzielony stały dostęp do banku, spotkań oraz połączeń telefonicznych, co więcej wielokrotnie z tych możliwości skorzystali" – czytamy.
Portal DoRzeczy.pl postanowił zapytać dr hab. Przemysława Litwiniuka, czy rzeczywiście ma problem z dostępem do budynku NBP, a także czy może wchodzić do niego zawsze i o dowolnej porze, czy tylko raz w tygodniu.
Członek RPP odpowiedział nam, że nie ma żadnych podstaw, by twierdzić, że ma utrudniony ogólny dostęp do budynku NBP w dniach i godzinach urzędowania banku. "Nie testowałem natomiast dostępności do gmachu w dni wolne, ani po godzinach urzędowania. Moje zastrzeżenia, które prezentowałem w przestrzeni publicznej, dotyczą zakresu dostępu do niektórych korytarzy lub pokoi wewnątrz gmachu, do którego uprawnienia posiadały osoby niewchodzące w skład organów NBP, w przeciwieństwie do przynajmniej niektórych członków Rady Polityki Pieniężnej. Uważam, że taka sytuacja nie koresponduje z rolą, jaką ustrojodawca powierzył członkom RPP. Podobnie, trudna do zrozumienia jest wewnętrzna regulacja, zgodnie z którą za przyjazd służbowy do NBP uznawana jest tylko jedna wizyta w każdym tygodniu" – przekazał DoRzeczy.pl dr hab. Litwiniuk.
Z kolei inny członek RPP prof. Joanna Tyrowicz przekazała w "Faktach po Faktach", że pierwszego dnia została poinformowana, że "wszystkie rozmowy, które ma przeprowadzić z pracownikami banku, mają się odbywać za pośrednictwem sekretariatu". – Krótko mówiąc nie mogłam do nikogo zadzwonić ze swojego biurka – stwierdziła.
Portal DoRzeczy.pl postanowił zapytać prof. Tyrowicz, czy miała jakikolwiek z dodzwonieniem się do innych pracowników NBP. "To bardzo ogólnie sformułowane pytanie, na które trudno udzielić odpowiedzi. Pierwszego dnia w RPP, pani wicedyrektor Gabinetu Prezesa sformułowała wymóg, aby wszystkie telefony wewnętrzne były łączone przez sekretariat RPP, po uprzednim uzgodnieniu (nie pytałam, kto musi wyrazić taką aprobatę). Gdy spytałam, co się stanie, gdy się nie podporządkowuje, odpowiedziała, że to polityka NBP i powinnam się jej podporządkować. Nie deklarowałam i nie zamierzam deklarować, czy poddałam się temu wymogowi" – przekazała nam prof. Tyrowicz.
Specjalny komunikat NBP
W środę Narodowy Bank Polski wystosował komunikat, w którym odniósł się do krytycznych wypowiedzi. "W przeciągu niecałego tygodnia pojawiły się 132 materiały w prasie, telewizji i radiu, nawiązujące do wypowiedzi dwóch z dziesięciu członków Rady Polityki Pieniężnej. Temat był tak intensywnie komentowany w mediach, że zapoznał się z nim więcej niż co drugi Polak. Kampania medialna tego rozmiaru może trwale ingerować w wizerunek NBP i wpływać na stabilność systemu finansowego kraju" – ostrzega Bank.
NBP zaznacza, że pod opiniami głoszonymi przez dr hab. Przemysława Litwiniuka oraz prof. Joannę Tyrowicz nie podpisuje się ani większość RPP, ani sam bank centralny. "Możemy zabiegać o prostowanie nieprawdziwych informacji, weryfikację w kilku źródłach, ale niewiele to zmieni – pierwszy raz w historii NBP brutalna i bezpardonowa polityka zawitała w RPP i wykorzystała siłę autorytetu, jaki przez lata budowali członkowie Rady (...) Na kłamstwach nie uda się budować niczego konstruktywnego. Debata zeszła na to, czy drzwi się da otworzyć, czy działa telefon, czy da się dobrze zjeść i dostać zwrot za benzynę – do tego codzienne wywiady i wpisy w mediach społecznościowych" – czytamy w komunikacie.
Czytaj też:
Prezes NBP i grupa członków RPP rozważają zawiadomienie ws. wypowiedzi członków Rady
