O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy już dwa lata temu („Jak to się robi w UE”, „Do Rzeczy” nr 7/2021). Wskazaliśmy wówczas, że Polacy z firmy Smart Kid SA opracowali system Smart Kid Belt pozwalający przewozić dzieci w samochodzie, który jest dużo tańszy od fotelików. Wówczas nagle na poziomie ONZ zaczęto zmieniać regulacje, tak by polski produkt z rynku wykluczyć. Gdy to się nie powiodło, Komisja Europejska uruchomiła dyrektywę pozwalającą krajom członkowskim wycofywać homologację dla polskiego urządzenia – nawet zanim ta mogła w ogóle być wykorzystana w porządku prawnym. Ostatecznie z tego Komisja się sama wycofała.
Teraz wyszły na jaw kulisy tego, jak w rzeczywistości wyglądają próby wyrugowania polskiej innowacji z rynków. Polscy przedsiębiorcy zmusili Komisję Europejską do ujawnienia wymiany informacji w ich sprawie. Okazało się, że urzędnicy KE w wiadomościach e-mail omawiali z przedstawicielami potentatów na rynku fotelików samochodowych, jak można zablokować ich polską konkurencję. Byli to przedstawiciele firm spoza UE, a sprawą zajmowali się urzędnicy DG GROW – komórki w Komisji Europejskiej, której celem ma być dbanie m.in. o mniejszych europejskich przedsiębiorców.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.