Kampania wyborcza rozkręca się na dobre. Politycy PiS, PO oraz pozostałych liczących się ugrupowań politycznych jeżdżą po kraju, gdzie spotykają się z wyborcami i swoimi kadrami. W trakcie spotkań padają kolejne obietnice między innymi w zakresie wydatkowania pieniędzy podatników przez polityków po wyborach.
We wtorek zaskakującą tezę wygłosił jeden z liderów Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak. Polityk powiedział na antenie Polskiego Radia, że PO "nie ściga się z PiS-em" na obietnice. Odniósł się w ten sposób do zgłoszonej niedawno przez Donalda Tuska obietnicy wprowadzenia kolejnego programu socjalnego – "babciowego", czyli 1500 zł miesięcznie dla każdej mamy, która po urlopie macierzyńskim chciałaby wrócić do pracy. Świadczenie miałoby przysługiwać do ukończenia przez dziecko 3 r. życia.
Siemoniak: "Babciowe" to nie dawanie pieniędzy
Jak przekonywał Siemoniak, celem "babciowego" jest aktywizacja kobiet na rynku pracy. – Kobiety, zarabiając pieniądze, będą płacić podatki do państwa i potem część z nich do nich wróci w formie babciowego (…) To jest aktywizacja, to nie jest dawanie po prostu pieniędzy – powiedział.
Polityk oznajmił, że takie działania są opłacalne dla państwa, bo kobiety wrócą na rynek pracy. – To ma ogromne zalety społeczne i ekonomiczne. To, co wpłacą w podatku, wróci do nich w postaci babciowego, które wydadzą dla babci, na żłobek, różne inne rzeczy – ocenił.
Zapytany z kolei o słowa Bartłomieja Sienkiewicza, który powiedział, że pomoc socjalna powinna być kierowana tylko do osób pracujących, stwierdził, że tak nie powinno być. – Pomoc powinna być kierowana do potrzebujących – powiedział Siemoniak, dodając pytany o inne rozdawnicze programy, że "nic co dane nie będzie zabrane".
Czytaj też:
Rząd Konfederacji z Tuskiem albo z Kaczyńskim? "Mogę obiecać"Czytaj też:
"Partia dała mi dzisiaj skrzydła". Czarzasty zapowiada walkę o elektorat PiS