Grabowski: Kaczyński doprowadził Polaków do nędzy

Grabowski: Kaczyński doprowadził Polaków do nędzy

Dodano: 
Bogusław Grabowski, były członek RPP
Bogusław Grabowski, były członek RPP Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Ekonomista dr Bogusław Grabowski oskarża prezesa PiS o to, że jego polityka doprowadziła Polaków do nędzy.
"Panie Kaczyński, doprowadził pan do zahamowania rozwoju, do destabilizacji makroekonomicznej, do wzrostu nędzy i braku perspektyw rozwoju gospodarczego polskiej gospodarki. Takie jest podsumowanie rządów pana i pana akolitów" – stwierdził kojarzony z PO ekonomista w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Dalej Grabowski kolejny raz zwrócił się do prezesa PiS. "Panie Kaczyński, mówił pan 8 lat temu, że za pana rządów to 3 miliony ludzi będą wyjeżdżały co roku na wakacje do Egiptu. A pana doradca, ten gejzer intelektualny PiS-u Marek Suski, szef doradców politycznych premiera, mówił, że bardzo dobrze, że budujemy lotnisko w Radomiu, bo z Radomia będzie bliżej do Egiptu. Lotnisko właśnie teraz z pompą się uruchamiało, ale z trudnością przyciąga do siebie jakiekolwiek loty. Więc to jest podsumowanie czteroletnich rządów PiS-u w dziedzinie gospodarczej" – przekonuje ekonomista.

Grabowski: Polaków nie stać na oszczędzanie

Zaznacza, że "najgorszy nie jest stan gospodarki teraz, ale jej perspektywy na przyszłość". "Bo poza tą stopą inwestycji mamy również rekordowo niską stopę oszczędzania. Ostatnie dane Eurostatu za 2021 r. pokazują, że ona spadła poniżej 5 proc. To jest przedostatnie miejsce w Unii Europejskiej" – wskazuje Bogusław Grabowski.

Ekonomista mówi też o rekordowym wzroście biedy – na poziomie 50 proc. "To jest według oficjalnych badań Szlachetnej Paczki. Tak, myśmy przez ostatnie 30 lat nadrabiali bardzo szybko, podążaliśmy za najbardziej rozwiniętymi gospodarkami krajów Unii Europejskiej. Z poziomu około 40 proc. średniego unijnego PKB doszliśmy do ponad 60 proc. Teraz mamy ok. 75 proc. PKB Francji i dwie trzecie Niemiec. Tylko pamiętajmy – to są dane według parytetu siły nabywczej. Innymi słowy: to się liczy nie po normalnym kursie walut, tylko po parytecie siły nabywczej – nie ile za 1 euro dostaniemy złotych, tylko ile za 1 euro przy niższym poziomie cen możemy kupić w Polsce. A to jest ogromna różnica" – podkreśla rozmówca "GW".

Czytaj też:
Minister Moskwa: W moim lokalnym sklepie ceny się nie zmieniły
Czytaj też:
Soboń: Klin podatkowy po zmianach w Polsce najniższym w unijnych państwach OECD

Źródło: wyborcza.pl
Czytaj także