W oficjalnej narracji liberalno-lewicowej chodzi o tolerancję i brak dyskryminacji, ale w rzeczywistości dyskryminuje się ludzi, którzy są niewygodni politycznie i którzy cenią konserwatywny styl życia. Lewicowa grupa wpływu nakreśliła jedyny słuszny światopogląd i w tym projekcie nie ma miejsca na tradycyjne wartości, patriotyzm i wiarę katolicką. Takich cech należy się wyzbyć, ponieważ według nowych zasad są to faszyzm, ksenofobia i mowa nienawiści. Konserwatywne przekonania mogą grozić wykluczeniem i kłopotami w życiu zawodowym. Wolność w rozumieniu lewicowym wyklucza (sic!) utożsamianie się z takimi wartościami. W obliczu zagrożenia utratą pracy czy kontraktów z biznesowym partnerem, który aktualnie wytycza ideologiczne trendy, coraz mniej ludzi będzie stać na obronę swoich przekonań. Wystarczy wspomnieć przypadek sędziego piłkarskiego Szymona Marciniaka, który przed meczem finałowym Ligi Mistrzów musiał odciąć się od konserwatywnego światopoglądu, ponieważ takie postrzeganie świata nie jest zgodne z poprawnością polityczną – czyli interesem lobby liberalno-lewicowego, które pod płaszczykiem działań na rzecz tolerancji urządza Europę na nowo.
Machina ruszyła. Koncerny, oprócz prowadzenia biznesu w tradycyjnym rozumieniu, zajęły się również ideologią. Ich zaangażowanie wynika z tego, że to właśnie największy światowy biznes, czyli grupa koncernów, będzie beneficjentem tych zmian.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.